Ach, ta kobieca intuicja...
Zawsze wydawało mi się, że wrażliwy, delikatny i czuły mężczyzna w łóżku to jest to. Ale gdy poznałam Bartka przekonałam się, że całkowicie i zupełnie się mylę!
Po skończeniu 30 lat zrobiłam sobie mały bilans mojego życia i wyszło mi, że na pracy zawodowej się znam, na seksie również całkiem nieźle - a przynajmniej wiem, co lubię. Otóż lubię mężczyzn delikatnych, lubiących pieścić kobiece ciało może nie godzinami, ale na pewno kwadransami, otwartych na eksperymenty typu masaż, olejki, Kamasutra czy przebieranki. Nigdy nie pociągali mnie faceci, którzy po minucie miętoszenia piersi zrywali z kobiety majtki, sadzali ją na stole czy gdzie tam jeszcze, wykonywali trzy do pięciu ruchów frykcyjnych, co zajmowało im może dwie minuty - i kończyli zabawę ku swojej satysfakcji. Czy jej mogło być wtedy dobrze? Przecież my, kobiety, rozkręcamy się dużo dłużej!
Bartek był dokładnie tego samego zdania co ja i z nim mogłam się kochać godzinami. W dodatku uwielbiał mnie głaskać, przytulać, a masaż w jego wykonaniu był prostą drogą do wielkiego orgazmu. Uważałam, że trafiłam z tym chłopakiem jak w totka - ale do czasu.
Którejś nocy mój wyjątkowy kochanek zamiast jak zwykle zaproponować jakieś szalone miejsce do uprawiania seksu albo wypróbowanie nowego gadżetu, bez słowa przysunął się do mnie i zaczął mnie pieścić. Ale... jakoś tak bez przekonania, czy co...? Nie umiałam tego określić, ale robił to inaczej niż zwykle. Gorzej! W ogóle nie czułam w nim uczucia ani chęci na seks. Kilka minut znosiłam te wymuszone pieszczoty w milczeniu, aż w końcu jednak nie wytrzymałam.
- Kochanie, czy ty na pewno chcesz się ze mną kochać? - zapytałam podejrzliwie.
Bartek zatrzymał się w trakcie masażu, który normalnie doprowadziłby mnie do orgazmu, ale który dziś tylko mnie zdenerwował.
- Ależ oczywiście - powiedział. - Pragnę cię.
- A to ciekawe - odparłam. - To dlaczego ja tego nie czuję? Co się stało?
Bartek zamilkł na chwilę i wyraźnie widziałam zmieszanie malujące się na jego twarzy. No tak, inna baba, pomyślałam. No bo co innego mogłaby w tej sytuacji pomyśleć kobieta? Kobieca intuicja! Zanim jednak zdecydowałam się, czy powinnam się rozpłakać rozpaczliwie, czy zrobić mu karczemną awanturę, Bartek zdecydował się odezwać.
- Bo widzisz... jest taka sprawa - zaczął ostrożnie.
- Jaka sprawa, mówże wreszcie! - zdenerwowałam się.
- Widzisz, ja naprawdę lubię nasz seks z tą całą otoczką niezwykłości, z masażami i wszystkim - powiedział z oporami. - Ale czasami, naprawdę rzadko, chciałbym cię po prostu wziąć i pieprzyć tu i teraz, nie bawiąc się w żadne romantyczne, godzinne gry wstępne. Ja naprawdę je bardzo lubię, ale czasami mam ochotę na szybki seks...
- No i dziś jest taki dzień - upewniłam się.
Bez słowa pokiwał głową.
- To dlaczego mi tego nie powiedziałeś? - zdziwiłam się.
- Bo wiem, jak lubisz się kochać i nie chciałem, żebyś mnie uznała za nieczułego egoistę - wyszeptał. - Nie chciałem, żebyś pomyślała, że w tym związku chodzi mi tylko o szybki seks.
Nie przekonał mnie - przynajmniej nie do końca. Kobiety mają bezbłędną intuicję w tych sprawach, o ile chcą się do tego przed sobą przyznać, i pierwsze podejrzenie jest zazwyczaj słuszne. Czyli inna kobieta. Ale co mi szkodziło sprawdzić? A nuż moja kobieca intuicja się myli...?
Usiadłam wygodniej na łóżku i bez słowa wyciągnęłam ręce do Bartka. Zrozumiał i oczy mu się zaświeciły tak, jak nigdy dotąd, a ja poczułam się, jakby to jego spojrzenie przepalało mnie na wylot. I ku mojemu zdumieniu podnieciło mnie do granic możliwości. Poczułam, jak bez żadnych zabiegów robię się tam na dole niesamowicie wilgotna...
Bartek przyciągnął mnie do siebie ściągając ze mnie jednym ruchem koszulkę i to tak, że urwał ramiączko. A potem posadził mnie na biurku w sypialni, rozłożył mi uda i po prostu wszedł we mnie z całej siły, aż uderzyłam głową o ścianę. Jeszcze nigdy nie był tak wielki i tak dziki, zachowywał się jak roznamiętnione zwierzę - a mnie, ku mojemu niebotycznemu zdumieniu - bardzo się to podobało... Miałam wrażenie, że z każdym pchnięciem dociera głębiej i głębiej, że jestem wypełniona tym jego ogromnym penisem aż po gardło i że już dłużej nie zniosę narastających fal rozkoszy, które przepływały przez moje ciało jak prąd elektryczny...
- Proszę, zwolnij, ja już nie mogę - wyjęczałam cicho, poddając się kolejnej fali orgazmu.
Ale Bartek nie słuchał. Zachowywał się dosłownie jak maszyna do seksu i trzymając mnie za biodra uderzał coraz szybciej zapamiętując się w tym dzikim rytmie. Nigdy go takim nie widziałam...
- Dość, mam już dość - jęczałam półprzytomnie odchylając się tak, że prawie leżałam na biurku. Bartek nachylił się nade mną, objął moje nogi i założył sobie na biodra.
- Kochanie, to dopiero początek - wyszeptał chrapliwie, a podniecenie widoczne w jego oczach sprawiło, że oszalałam z rozkoszy. A potem schwycił mnie za włosy i przyciągnął do siebie moją twarz.
- Będziesz dla mnie szczytować? - zapytał cicho, ale tak, że przede mną rozstąpiła się ziemia. Poczułam, że zatracam się w tej samej czarnej dziurze pożądania, która pochłonęła mojego grzecznego chłopaka... Krzyczałam i krzyczałam nie mogąc przestać, aż oboje padliśmy bezsilnie na biurko. Nigdy w życiu nie miałam takiego orgazmu. Spojrzałam na zegarek: kochaliśmy się raptem trzy minuty! No, to by było tyle, jeśli chodzi o bezbłędne działanie kobiecej intuicji...