Brazylijska walka o prawo do masturbacji w pracy
Pewna księgowa wywalczyła przed sądem prawo do masturbowania się i oglądania filmów porno w godzinach pracy. I słusznie!
Brazylijka Ana Caterian Bezerra jest księgową, która podała do sądu swojego pracodawcę za to, że ten zabronił jej masturbować się w pracy i oglądać filmy pornograficzne. Co ciekawe, kobieta wygrała proces, udowadniając, że cierpi z powodu lęków i hiperseksualności, a jedynym sposobem radzenia sobie z tym problemem jest regularna masturbacja. Sąd uznał, że ma prawo się masturbować, a także oglądać filmy porno na firmowym sprzęcie.
Ponoć dopóki pani Bezerra nie zaczęła brać leków, musiała się masturbować nawet 47 razy dziennie, a teraz średnio już „tylko” 18 (jak widać jako księgowa wyliczyła to bardzo dokładnie).
Ja nawet w czasach swojego wielkiego głodu seksualnego, gdy byłem nastolatkiem, nawet nie zbliżałem się do takiej liczby, ale mimo wszystko ją rozumiem. Trzeba pamiętać, że jest z zawodu księgową – to chyba najnudniejszy zawód na świecie i faktycznie chyba tylko robienie sobie co pół godziny przerwy na jakiegoś fajnego pornola sprawia, że jakoś wytrzymuje w pracy 8 godzin.
Z drugiej strony rozumiem też jej szefa, który na pewno wkurza się, że jego księgowej w czasie pracy palce służą nie tylko do liczenia, nie wspominając o tym, że trochę głupio, gdy na pulpicie firmowego komputera obok folderów o tak poważnych nazwach jak „Rozliczenia roczne”, „Faktury nierozliczone”, „Zamówienia w trakcie realizacji” znajdują się też „Wściekły Penis VI” albo „Analne przygody Sierotki Marysi”.
Myślę, że sąd w tej sprawie powinien postarać się znaleźć rozwiązane satysfakcjonujące dla obu stron. Takim byłoby np. orzeczenie, że pani księgowa ma prawo do oglądania w czasie pracy filmów porno, ale wyłącznie w towarzystwie swojego szefa oraz uprawiać z nim seks. Myślę, że to by rozwiązało jej problem, a i jej szef jakoś by to przełknął (choć w tym układzie od przełykania byłaby raczej pani księgowa).
To oczywiście byłoby rozwiązanie najlepsze z możliwych, ale i bez niego uważam, że kodeks pracy powinien dawać każdemu pracownikowi prawo do masturbacji. Pomyślcie tylko o tych wszystkich upierdliwych babach pracujących w urzędach, na poczcie, albo w dziekanacie. Czepiają się wszystkiego, są chamskie i nieuprzejmie, a pomyślcie, jakie byłyby milusie, gdyby obsługiwały Was kilka minut po obejrzeniu „Adonisa i Ostatecznej Pieszczoty Sutków”?
Inny felieton Zenona Zabawnego: Randka u niej – przestrogi dla niego