Chodź i kochaj mnie jak chcesz
Ta noc była wyjątkowa: było czerwone wino, był on i seks stulecia. Bo tej nocy postanowiłam, że będę odważna...
Tylko że nie wystarczy zadecydować - trzeba wiedzieć, jak i co zmienić. Postanowiłam przygotować cały scenariusz sama, żeby dla Roberta była to jeszcze dodatkowa niespodzianka. Najpierw kupiłam seksowną bieliznę z czerwonego jedwabiu - to było łatwe. Ale co dalej?
Fot. sxc.hu
Zdecydowałam, że dla zaznaczenia nowego etapu w naszym życiu przygotuję uroczystą kolację z czerwonym winem, chociaż na co dzień nie pijemy alkoholu. Zaprosimy też naszych przyjaciół i zrobimy sobie przyjęcie. Jak nowe życie - to nowe życie!
Kolacja wyszła perfekcyjnie, a ja w nowej czarnej sukience z dużym dekoltem chyba też wypadłam dobrze, bo Robert nie mógł ode mnie oderwać oczu - zwłaszcza gdy nachylałam się, żeby mu dolać wina i moje piersi były doskonale widoczne. Oczywiście pilnowałam, żeby nie wypił za dużo, ale sama z nerwów chyba przesadziłam z winem - zorientowałam się, że piję już trzeci kieliszek!
Atmosfera robiła się coraz bardziej dwuznaczna i erotyczna, co nasi przyjaciele chyba wyczuli, bo pożegnali się i wyszli. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, Robert doskoczył do mnie niczym tygrys i przyciągnął mnie mocno do siebie.
- Kochanie, przeszłaś samą siebie, jesteś po prostu boska - szeptał, całując mnie po całej twarzy. - Chodźmy się kochać...Ale ja tylko pokręciłam głową.
- Nic z tego - powiedziałam. Robert osłupiał. - Siadaj i patrz. Ale mnie nie dotykaj...
Posadziłam go w wygodnym fotelu, zgasiłam światło zostawiając tylko świece i włączyłam naszą ukochaną Sade ze "Sweetest tabou". Popłynęły pierwsze dźwięki, a ja zaczęłam tańczyć: nieśpiesznie, zmysłowo, kołysząc biodrami i pieszczotliwie przesuwając dłońmi po całym ciele. Wszystkie ruchy przećwiczyłam wcześniej w lustrze, żeby to wypadło naturalnie.
Piosenka się kończyła, a ja powoli pozbywałam się poszczególnych części ubrania. Robert aż zachłysnął się własnym oddechem, gdy zobaczył, jaką bieliznę mam pod sukienką. Z wystudiowaną powolnością podeszłam do niego kołysząc biodrami i dolałam mu wina. Usiłował mnie schwycić, ale wyślizgnęłam mu się z rąk.
- Chciałbyś się ze mną kochać? - szepnęłam prowokacyjnie, zsuwając powoli ramiączka stanika?
Robert nie był w stanie już wykrztusić słowa, ale skinął głową. Widziałam, jak jego penis staje się coraz większy, mimo że go przecież jeszcze nie dotknęłam.
Teraz przyszedł czas na najtrudniejsze. Opadłam na kolana i dosłownie przyczołgałam się do Roberta. Zaczęłam głaskać jego penisa najpierw przez spodnie, a później rozpięłam zamek jego spodni i wyjęłam go na zewnątrz. Jeszcze nigdy nie był taki wielki! Zaczęłam go powoli głaskać - tylko głaskać, ale Robert już zaczął jęczeć z rozkoszy. Wyciągnął ręce i schwycił moje piersi przez stanik pieszcząc moje brodawki tak, jak nigdy tego jeszcze nie robił. Teraz ja zadrżałam z rozkoszy i zaczęłam go rozbierać.
Oboje wstaliśmy i Robert natychmiast wykorzystał sytuację i wsunął mi rękę pod majteczki - już zupełnie mokre. Zaczął miarowo gładzić moją łechtaczkę. Przylgnęłam do niego biodrami kołysząc nimi jakbym nadal dla niego tańczyła robiąc striptiz. Delikatnie posadziłam go z powrotem na fotelu i nie zdejmując bielizny, usiadłam na nim. Zaczęłam trzeć jedwabiem majtek i o jego penisa coraz szybciej i szybciej, aż poczułam nadpływającą falę rozkoszy, krzyknęłam i zupełnie odpłynęłam tracąc nad sobą kontrolę.
Ten moment wykorzystał Robert, wchodząc we mnie głęboko i wykorzystując jedwab do dodatkowych pieszczot penisa. Zaczęłam podnosić się i opadać na nim, ale nie udało mi się długo ciągnąć tej zabawy: jego korzeń rósł we mnie i stawał się coraz twardszy, a ja zaczęłam poruszać się coraz szybciej i szybciej, czując niesamowitą rozkosz płynącą jednocześnie z cudownego seksu - jak i całkowitego panowania nad moim mężczynż. To ja rządziłam jego orgazmem! Ale byliśmy oboje tak podnieceni, że wystarczyło kilka minut, żebyśmy jednocześnie szczytowali...
Teraz Robert wydaje majątek na bieliznę dla mnie, a ja zaczęłam chodzić na lekcje tańca na rurze...