Czy mężczyźni naprawdę wolą blondynki?
Czy to prawda, że wolą blondwłose piekności czy to tylko kolejny stereotyp? A jeśli stereotyp - to skąd się wziął?
Korzenie kultu blondynki sięgają głeboko - dosłownie i w przeności, bo aż do prehistorii. Antropolodzy twierdzą, że pierwotnie wszyscy byliśmy ciemnowłosi i ciemnoocy. Skąd więc ten blond? Jakkolwiek by to paradoksalnie nie zabrzmiało - to efekt walki samic o samców. Bo w tamtych czasach mężczyźni chodzili na polowania, walczyli z wrogiem, a więc stosunkowo często byli narażeni na wypadki śmiertelne.
Kobiety natomiast siedząc w jaskiniach i czekając na powrót mężów ginęły znacznie rzadziej – było ich więc zawsze więcej i mężczyźni mogli wybierać. Kobieta wybrana miała mężczyznę, który zapewniał jej pożywienie i seks, niekoniecznie akurat w tej kolejności. Znacznie lepiej było więc być wybraną. A ponieważ mężczyźni wybierali dokładnie tak jak dzisiaj te ładniejsze i różniące się od reszty, no więc kobiety starały się więc różnić od siebie ze wszystkich sił. I tak powstały blondynki...
Fot. M. Kabelis
Inna teoria głosi, że blond włosy, jasne oczy i skóra to po prostu brak melaniny, która ludziom żyjącym na północy nie była potrzebna. Melanina ma za zadanie chronić naszą skórę i włosy przed skutkiem zbyt dużej ilości słońca – dlatego im bliżej równika, tym ciemniejszą skórę i włosy mają tamtejsi mieszkańcy. A popularność blond włosów polega po prostu na tym, że w wersji naturalnej są znacznie rzadziej spotykane niż jakiekolwiek inne.
Mimo upływu jakichś 30 – 40 tysięcy lat w tej materii niewiele się zmieniło. Nadal kobiety chcą przyciągać uwagę mężczyzn i nadal jako blondynkom idzie im to znacznie łatwiej. Zwłaszcza jeśli oprócz blond włosów istotka posiada jeszcze słodki głosik, niewinne, błękitne oczęta i sprawia wrażenie kogoś, kim się trzeba zaopiekować. To już apel do tych najgłębszych pokładów męskiej podświadomości, zazwyczaj skuteczny. Mężczyźni bardzo chętnie biorą w opiekę takie delikatne blondwłose stworzonka, wykonując za nie wszystkie nieprzyjemne czynności życiowe. Takie jak na przykład zarabianie pieniędzy...
I to właśnie dlatego kobiety od zawsze farbowały włosy – oczywiście na blond. Widocznie to skutkowało. W starożytności nacierano włosy maściami i balsamami zrobionymi z żółtych kwiatów lub posypywano je żółtym pudrem. Później korzystano z szafranu lub octu winnego, a średniowieczne elegantki z Rawenny we Włoszech potrafiły całe dnie siedzieć na słońcu w specjalnych kapeluszach, złożonych tylko z ronda, na którym układano ich włosy, by słońce je rozjaśniło. Stosowano też napary z dziewanny, żarnowca i rumianku, a nawet roztworów kwasu siarkowego, co może i rozjaśniało, ale i paliło włosy. Pewnie dlatego przez całe wieki peruki nie wychodziły z mody…
Niestety, naukowcy twierdzą, że za jakieś 200, może 300 lat naturalne blondynki wyginą jak ptak dodo. Chyba więc w tym upodobaniu mężczyzn do blondynek za ich wyjątkowość jest trochę racji…