Dlaczego lubimy seks oralny?

Wiele zachowań seksualnych bierze swój początek w świecie zwierząt. Nie da się ukryć: jesteśmy zwierzakami, niektórzy w mniejszym, inni w większym stopniu i często to z nas wychodzi właśnie w seksie.

Ale zwierzęta seksu oralnego nie uprawiają. Onanizm - owszem, ten występuje w naturze i niektórze zwięrzęta szczodrzej obdarzone przez naturę, jak wiewiórki przylądkowe z Namibii, są w stanie wziąć własny penis dop pyszczka i pomagając sobie łapkami - doprowadzić się do orgazmu i wytrysku. Wiele ssaków liże i smakuje genitalia, ale głównie po to, by zorientować się, czy partner jest gotów do seksu i do zapłodnienia czy nie. Ale seks oralny? Poza ludźmi uprawiają go jedynie mały bonobo, szympansy karłowate żyjące w Afryce Środkowej.

No więc skąd się bierze to upodobanie do pieszczenia i całowania narządów płciowych? Przyjemność, rozkosz, orgazm płynąca z doznań czysto fizycznych - to oczywiście jest jakaś odpowiedź, zwłaszcza że i u kobiet, i u mężczyzn genitalia to strefy silnei erogenne. Ale zdaniem naukowców nie tu tkwi przyczyna.

Otóż seks oralny wymaga, by partner, który pieści genitalia, ustawił się znacznie niżej partnera pieszczonego. Gdy pieszczony na przykład stoi, to pieszczący zazwyczaj przed nim klęczy. A taka poza wygląda jak wypisz wymaluj średniowieczny hołd wiernopoddańczy. I to szczególnie silnie działa na mężczyzn.

Poza tym - nie da się ukryć - jeśli mężczyzna pozwala kobiecie wziąć w usta swojego największego przyjaciela, czyli penisa, to jest to wyraz największego zaufania do kobiety. W końcu on jest w tej sytuacji zupełnie bezbronny, a ona ma zęby i może z nich skorzystać. I czyżby to ten dreszczyk emocji był winien naszej fascynacji seksem oralnym...?

Fot. M. Kabelis