Do czego służą gadżety z sex-shopu?
Niby to wszystko, co sprzedają w tych sex-shopach ma nas podniecać, ale na dobrą sprawę może raczej rozbawić
Właściwie to szliśmy całą ekipą na piwo, ale coś nas naszło, żeby tak „dla jaj” wejść do sex-shopu sprawdzić, co za cuda można tam kupić. Dziewczyny oczywiście od razu zaczęły oglądać różne modele wibratorów.
- Mój Boże, to na pewno wibrator? Bo wygląda raczej jak gaśnica samochodowa – stwierdziła, przeglądając asortyment Elżbieta zwana Elżbietą Nikt Mnie Nie Kocha.
- Fakt, a w obu przypadkach pomylenie tych przedmiotów może mieć katastrofalne skutki – zauważyłem.
- A wiecie, ten to chyba nawet sobie kupię – odezwała się Zboczona Jolanta, biorąc do ręki niewiele mniejszego „cyberpenisa”.
- Ooo, mało ci fiutków? – zdziwiła się Ela.
- Nie, kupię go ze względu na poczucie bezpieczeństwa.
- Rozumiem – przytaknął Lobo. – Wibrator, co jak co, ale bezpieczny jest. Ani HIV-a od niego nie złapiesz, ani w ciążę nie zajdziesz...
- Ale nie o takie bezpieczeństwo mi chodzi – wyjaśniła Jola. – Taki wibrator to poczucie bezpieczeństwa, kiedy wracasz w nocy przez park. Jak tylko jakiś zbir spróbuje cię napaść, wyjmujesz tego kolosa z torebki i jeden cios powali go na ziemię.
- To weź ten, świeci w ciemności, zbir pomyśli, że jesteś lord Vader – poradziłem Joli.
- A jak już go walniesz, możesz go od razu zakuć w te oto kajdanki – zasugerował Lobo.
- Oj tak, mina policjantów na widok bandyty skutego kajdankami z różowym futerkiem – bezcenna – poparłem pomysł Lobo.
- O rany, a to co? – spytała, grzebiąc w stercie jakichś masek Ela. – To chyba dla dziewczyn, które marzą o seksie z Batmanem.
- A Supermana nie ma? – spytałem. – Aaa! Co ja gadam? Przecież on nie miał maski.
- Poza tym dziewczyny raczej nie lecą na facetów, którzy zakładają slipki na spodnie – wyjaśniła Jola i poszła do kasy z wybranym wibratorem.
- A co powiecie na to? – kontynuowała Ela, wyciągając knebel z czerwoną kulką. – Nie rozumiem, jak kogoś może podniecać coś takiego.
- Oj, przydaje się – zaprotestował Lobo. – Znałem kiedyś taką jedną pannę, że taki gadżet to był jedyny sposób, żeby w trakcie seksu ciągle wszystkiego nie komentowała.
- A to jaki ma niby użytek? – spytała Ela, wyjmując skórzaną maskę. – Rozumiem, że to na laski, które z twarzy są nie za bardzo?
- Ależ nie, po prostu powąchaj – poradziłem.
- Wącham i co? To ma być podniecające?
- Dla faceta na pewno, w końcu pachnie jak tapicerka w sportowym porsche...