Dziewczyno, powiększ sobie biust, a ocalisz swoje życie
Z pozoru trudno mówić, aby silikonowe implanty piersi były zdrowe, ale poniższa historia pokazuje, że mogą wręcz uratować życie.
Tym razem opowiem Wam całkowicie autentyczną historię, która jakiś czas temu zdarzyła się w Rosji. W jednym z moskiewskich mieszkań doszło do małżeńskiej kłótni. Małżonkowie kłócili się na tyle ostro, że w pewnym momencie mąż nie wytrzymał i zaatakował swoją żonę. Chciał jej wbić nóż w serce, ale ostrze zatrzymało się w... silikonowym implancie piersi kobiety.
Zaraz się odezwą głosy, że to czysty przypadek, ale wcale nie – przed rokiem w Beverly Hills kobieta z powiększonym biustem przeżyła nawet postrzelenie z pistoletu w klatkę piersiową. W tym przypadku silikonowe cycki zastąpiły kamizelkę kuloodporną.
Moim zdaniem z tych historii każda kobieta powinna wyciągnąć odpowiednie wnioski dla siebie, więc opowiedziałem je znajomym.
- Niebezpiecznie się robi na ulicach, ale przecież nie będziecie chodzić w kamizelkach kuloodpornych, bo po pierwsze, są niewygodne, a po drugie, trudno do nich dobrać odpowiednią torebkę, prawda? – przekonywałem koleżanki.
- Argument z torebką całkiem przekonujący – podziwiała moją znajomość kobiecej duszy Elżbieta.
- Poza tym w kamizelce kuloodpornej każda kobieta wygląda grubo – dodałem, używając broni ostatecznej.
- Wcale nie – sprzeciwiła się Ela. – Właśnie taka kamizelka doskonale maskuje wałeczki.
- Ale chyba łatwiej zrobić na facetach wrażenie dużymi cyckami niż kamizelką kuloodporną, co? – ciągnąłem dalej. - Mówię wam dziewczyny, powiększcie sobie piersi dla własnego bezpieczeństwa.
- Taaa, rzeczywiście było kilka przypadków, że silikon ratuje życie – nieoczekiwanie wsparła mnie Jola. – Mam nawet znajomą, która mieszkała w nieciekawej okolicy i właśnie sobie powiększyła piersi, słysząc opowieści podobne do tej Zenona.
- I co? Przestała się bać nożowników i innych świrów? – spytała Ela.
- W zasadzie tak... – przyznała Jola. – Inna sprawa, że odkąd powiększyła sobie cycki, dwa razy próbowali ją zgwałcić w parku i raz w przejściu podziemnym.
No cóż – każdy kij ma dwa końce...