Dziewicza noc
Przypominam sobie, jak Jasiek sięgał ustami do mojej szyi i przechodzi mnie dreszcz rozkoszy na samo wspomnienie. Teraz! Gdy jest za późno...
Poznaliśmy się na urodzinach u mojej siostry, bo Jasiek pracował z jej mężem.
- To moja siostra Ada, a to Jasiek, kolega Piotrka z pracy - przedstawiła nas bez ceremonii Sylwia, wręczyła każdemu po drinku i poszła sobie.
Spodobały mi się jego błękitne oczy i to, jak patrzył: trochę nieśmiało, a trochę poważnie, tak spod rzęs. Okazało się, że jest niezwykle inteligentny i to mnie zauroczyło. Chyba nie było tematu, na który nie umiałby powiedzieć czegoś ciekawego, wykazując się niesamowitą erudycją. A przy tym był bardzo skromny. Większość jego wypowiedzi zaczynała się od przeprosin, że nie jest zbyt dobrze zorientowany w temacie. Ale potrafił mówić o wszystkim od historii Wysp Brytyjskich po przepisy kulinarne i zwyczaje wampirów, za każdym razem zdumiewając ogromem swojej wiedzy swoich rozmówców.
Zaprosił mnie na randkę, żeby dokończyć pasjonujący wykład o powstawaniu ikon bizantyjskich i szkole malowania Stroganowów w Rosji - i tak juz zostało. Widywaliśmy się przynajmniej dwa razy w tygodniu na kawie, a po miesiącu Jasiek odważył się mnie pocałować. Tak naprawdę, z języczkiem. Nie żebym była całkowicie zielona, ale tak mnie jeszcze nikt nie całował. Średnio mi się podobało. Ale podobał mi się Jasiek, więc przytuliłam się do niego dając mu w ten sposób poznać, że jak będzie chciał zostać u mnie na noc, nie będę miała nic przeciwko temu.
Zaskoczył mnie, bo zadzwonił już następnego dnia z propozycją spotkania wieczorem do mnie do pracy, a ja się zgodziłam z mieszaką strachu i podekscytowania. Powiedzmy wprost: byłam dziewicą i naprawdę się denerwowałam. Nie bardzo miałam pojęcie, co mam robić. To znaczy teoretycznie wiedziałam, ale w praktyce...
Jasiek czekał na mnie pod pracą z wielką torbą.
- Wiesz, tak nieoczekiwanie się wprosiłem, że nie zdążyłaś zrobić zakupów - powiedział widząc, że patrzę na torbę. - Więc zrobiłem je za ciebie. Żebyś nie musiała przeze mnie głodować. I ugotuję kolację, chcesz?
Zgodziłabym się na wszystko - strach tak mnie paraliżował, że do końca nie rozumiałam, co on w ogóle do mnie mówi. Nie wiem, jak weszliśmy do domu, jak otworzyłam drzwi. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy Jasiek podawał mi kieliszek z czerwonym winem.
- To na rozluźnienie - szepnął, patrząc na mnie niespokojnie. - Ale jeśli nie chcesz, to ja... naprawdę nie musisz... Ja... - i zaplątawszy się ostatecznie umilkł, wpatrzony w dno swojego kieliszka.
Ale ja chciałam. Uświadomiłam to sobie pod wpływem tego czerwonego wina i gorącego, ciężkiego spojrzenia Jaśka. No i miałam już 24 lata. Ile można być dziewicą i to tylko dlatego, że nikt dosyć sympatyczny dotąd nie pojawił się na horyzoncie? A Jasiek był sympatyczny. Bardzo.
- Jaśku... - szepnęłam cicho odstawiając kieliszek i biorąc w dłonie jego twarz. - Ja chcę, tylko że... No wiesz, to będzie mój pierwszy raz i nie wiem...
Teraz ja się zaplątałam, ale ostatecznie to nie takie łatwe wyrazić strach przed tą pierwszą nocą. Czy będzie bolało, czy on w ogóle nie wystraszy się i nie ucieknie, gdy usłyszy, że nie mam żadnego doświadczenia. W końcu nie każdy czuje w sobie naturę nauczyciela zwłaszcza w chwili, gdy spodziewał się wyłącznie miłego, niezobowiązującego seksu.
- Ja wiem - wyznał cicho Jasiek. - Piotr mi powiedział. I powiedział, żebym sam zdecydował, czy chcę dalej być z tobą... czy chcę spróbować. Chciałem.
To "chciałem" zabrzmiało mocno i zdecydowanie, przytuliłam się więc do niego, całując go może niewprawnie, ale niewątpliwie szczerze, gdy zmagał się z guzikami mojej biurowej sukienki.
Poczułam sukienkę zsuwającą się z ramion i ręce Jaśka na koronce mojego stanika, a później na moich piersiach. Zaczął mnie pieścić i choć czułam, jak moje sutki nabrzmiewają pod jego dotykiem, nie czułam jakiejś specjalnej, wyjątkowej przyjemności. W każdym razie nie taką, o jakiej czytałam w książkach o seksie. Było tak miło jak podczas dobrego masażu, ale to wszystko. Jednak skarciłam samą siebie w myśli za takie rozważania. Żeby odczuwać przyjemność, trzeba się na nią nastawić, orgazm zaczyna się w mózgu. Jeśli zacznę myśleć negatywnie, nici z przyjemności.
Ręce Jaśka zaczęły gładzić moje plecy. Najpierw nieśmiało, delikatnie, później, nabierając odwagi, coraz mocniej i mocniej, odkrywając zakamarki ukryte za zwojami sukienki i opadającą bielizną. Dotarł w końcu do pośladków, odkrywając je i zsuwając z nich koronkowe majtki. Za nimi zsunęła się cała reszta i stałam przed Jaśkiem zupełnie naga. Spojrzał na mnie w zachwycie.
- Jesteś taka piękna - szepnął i zaczął metodycznie, centymetr po centymetrze pokrywać pocałunkami moje ciało. Nie wiem, jakim cudem, ale udało mu się pozbyć własnego ubrania i teraz jego skóra o delikatnym, korzennym zapachu znajdowała się tuż przy mojej skórze, ocierając się delikatnie i wywołując leciutkie uczucie przeszywania prądem.
Spojrzałam w dół, chcąc zobaczyć owego "zabójcę dziewic", jak to piszą w staroświeckich romansach. Był całkiem pokaźnych rozmiarów i sterczał groźnie do przodu, sztywny i zwycięski. Miałam wrażenie, że sam z siebie szuka drogi do mojej zamkniętej szparki, tak jego czubek bódł na zmianę to dół brzucha, to miejsce między moimi bezbronnymi udami. Czułam narastające podniecenie, gdy obserwowałam jego wysiłki, ale cały czas trzymałam zaciśnięte uda. Do chwili, gdy Jasiek posłużył się swoją najgroźniejszą bronią: rękami. Potrafiły czynić cuda, głaskać tak, że ciało wypinało się mimo woli jak najbliżej ku nim, bawić sutkami, kędziorkami na mojej czuprynce tam na dole i tak zagłębiać niby mimochodem w tanją czeluść, jakby palce zupełnie nie miały kości.
Teraz, gdy opuszki palców Jaśka muskały mi łechtaczkę, zaczynałam coś czuć. Taką rozkoszną, osłabiającą przyjemność, która sprawiała, że chciałam otwierać uda coraz szerzej i szerzej i zupełnie nie miałam sił opierać się swojemu kochankowi, bez względu na to jak bardzo bałam się bólu. Całe moje ciało przebiegały dreszcze rozkoszy pobudzając do żyia w rozkosznym odurzeniu nawet te części ciała, które uważałam dotąd za całkowicie neutralne. Ale ten pocałunek Jaśka we wnętrze dłoni! Sprawił, że zadrżałam z rozkoszy, a Jasiek uzyskał kolejny centymetr rozwartych ud.
I wtedy jego z każdą chwilą ogromniejący penis zbliżył się do mnie i wsunął gładko w środek, zupełnie jakby robił to od zawsze. Ponownie poczułam dreszcz rozkoszy i to cudowne osłabienie, które nakazywało mi poddać się wszystkiemu, co zrobi mój mężczyzna... Ale mój mężczyzna, a raczej jego penis, zatrzymał się na elastycznej przegrodzie w środku mnie i zaczął się z nią mocować. Jasiek w zapamiętaniu pieścił moje piersi, całował moją szyję i uderzał coraz mocniej i mocniej...
Czułam malejący napór i rosnący ból, ale moje ciche krzyki zupełnie nie zwracały uwagi Jaśka zatopionego bez reszty we własnej rozkoszy. Był brutalny, ostry, twardy i z okrzykiem triumfu i rozkoszy przebił wreszcie tę moją błonkę, tryskając silnym strumieniem spermy prosto w krwawiącą rankę. Krzyknęłam i ja z palącego, kłującego bólu, który poczułam, a który sprawił, że cała wcześnie doznana przyjemność stała się nic nie znacząca.
Gdy rozpłakałam się z bólu, Jasiek mało nie zwariował ze strachu, że mnie skrzywdził i zacął się dopytywać, co mi jest. A czy ja wiedziałam, co mi jest?! Przeżyłam ból i rozkosz, przyjemność i zwierzęcy magnetyzm, przestałam być dziewczyną i stałam się kobietą - jak to wyjaśnić Odwróciłam się do niego plecami i zawinęłam w kołdrę, usiłując poskładać siebie z powrotem z rozsypanych kawałków.
Ale Jasiek zrozumiał moje milczenie zupełnie inaczej. Uznał, że mam do niego żal o to, co zrobił i że nie chcę go więcej widzieć na oczy.
- Nie chciałem ci sprawić bólu, nie chciałem, żebyśmnie znienawidziła - powtarzał beradnie, a ja leżałam tyłem do niego i płakałam wzdrygając się pod każdym jego dotykiem. - Ada, to nie tak miało być... To znaczy, to zawsze musi boleć, ale potem już będzie dobrze... Aduś, odezwij się...
Jednak ja wpadłam w histerię i płakałam coraz bardziej, nie będąc w stanie w ogóle wymówić słowa. Jasiek ubrał się więc i po prostu wyszedł, nie zwracając uwagi na moje nieśmiałe i nieporadne próby zatrzymania go. A ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie dość, że byłam cała obolała, a przyjemność, jaką miałam poczuć, skończyła się ostrym bólem, to jeszcze jedyny mężczyzna, na którym mi zależało, uciekł ode mnie z poczuciem winy, bo myślał, że go nienawidzę... Udany wieczór, nie ma co.
Dolałam sobie wina i popijając łyk po łyku zaczęłam się powoli uspokajać. Ból w środku mnie ucichał i tak udało mi się dotrwać do świtu, siedząc w poplamionej krwią pościeli z kieliszkiem wina w ręku.
I wtedy cicho otworzyły się drzwi wejściowe, a na progu stanął Jasiek.
- Przepraszam cię - powiedział cicho. - Straciłem głowę, myślałem, że zrobiłem ci krzywdę, a teraz mnie nienawidzisz i nie chcesz znać. Musiałem pochodzić i ochłonąć, żeby zrozumieć, jak musisz się czuć ty... Ada, kochanie, wybacz mi. Naprawdę cię kocham. I obiecuję, że za drugim razem nie będzie cię już bolało...