Gdy kobieta przejmuje rolę mężczyzny
Kamasutra radzi, by kochanka nie wyjmując lingi z joni, czyli penisa z pochwy, przekręciła swojego kochanka tak, by znalazł się pod nią, a wtedy przejęła dowodzenie w parze. Powinna wówczas rozpuścić włosy przybrane kwiatami, może też żartobliwie lub namiętnie - zależy od tego, co kochanek woli - powiedzieć mu, że teraz jej kolej posiadania go pod kontrolą...
Pozycja na jeźdźca nie wyczerpuje możliwości i jest - powiedzmy sobie szczerze - takim najłatwiejszym wyjściem z sytuacji. A możliwości jest znacznie więcej: siedząc na swoim mężczyźnie kochanka może drażnić go muskając penisa wargami sromowymi, ale nie pozwalając mu wejść do pochwy. Może wpuszczać go płytko, kontrolując sytuację z pomocą mięśni ud, co przy okazji wzbogaci doznania obojga. Może też zażądać od partnera, by w czasie, gdy ona będzie go dosiadać, on pieścił jej sutki lub by wykorzystał ręce do dodatkowych pieszczot łechtaczki.
Kolejną zabawą, którą warto zastosować, są kleszcze. To udaje się tylko kobietom z naprawdę wyćwiczonymi mięśniami Kegla, ale z drugiej strony - trening czyni mistrza... Chodzi o to, by po wprowadzeniu penisa do pochwy najgłębiej jak się da w pozycji na kochanku, kobieta uruchomiła wszystkie swoje wewnętrzne mięśnie, także te ud. Mężczyzna odbierze to jako niezwykle podniecające zasysanie.
Pozycja zwana frygą wymaga już prawie akrobatycznych umiejętności, znacznie łatwiej ją wykonać, gdy partnerka jest znacznie mniejsza i lżejsza od partnera. Kobieta siedząc na partnerze i nabita na jego pal powinna się po prostu obrócić wokół penisa - jak fryga - kończąc tyłem do niego. Tutaj także trzeba poćwiczyć, by to się udało...
Doskonałym ukoronowaniem kobiecej dominacji jest chwila, gdy tuż przed orgazmem kobieta nachyli się i przytuli swoje czoło do czoła partnera. Może wesprzeć się o jego głowę, może go pocałować - ważne, żeby przy spełnieniu była jak najbliżej, by mógł dokładnie widzieć rozkosz na jej twarzy i by - dzięki tej bliskości - mógł ją także poczuć...