Gdy na horyzoncie penisów brak...

Mój ostatni tekst o facetach, którzy zapomnieli, gdzie należy wkładać penisa, cieszył się sporym zainteresowaniem, więc aby nie powstało mylne wrażenie, że tylko nam przychodzą do głowy takie durne pomysły, tym razem coś o kobietach.

Okazuje się, że gdy na horyzoncie brak penisa, kobieca wyobraźnia przy poszukiwaniu odpowiedniego „zastępcy” także bywa nieograniczona. Jeśli sądzicie, że napalonym babom do zaspokojenia wystarczy wibrator, marchewka, banan albo ogórek, to się mylicie. Są dziewczyny, którym takie banały nie wystarczą i szukają bardziej fantazyjnych zabawek. Pewien rosyjski ginekolog stworzył nawet swoje prywatne muzeum przedmiotów, które w swojej praktyce miał okazję wyciągać z przeróżnych kobiecych otworków.

Butelki wydają się jeszcze stosunkowo banalne, ale elektryczne szczoteczki, wieczne pióra, czy pompki do rowerów robią już większe wrażenie. Są kobiety, które nietypową przygodę postanowiły przeżyć także z różnego rodzaju figurkami czy żołnierzykami (po tej informacji mój plastikowy Luke Skywalker kojarzy mi się już nie tylko ze szturmowaniem Gwiazdy Śmierci).

Znalazła się też amatorka wyjątkowo mocnych wrażeń, która wsadziła sobie... korkociąg! Nie mam pojęcia, co mogło być w tym przyjemnego, ale mam swoją osobistą hipotezę, że być może ona jedynie użyła korkociągu do wyjęcia z siebie czegoś, co włożyła sobie wcześniej.

Moją zdecydowaną faworytką do miana kobiety o największej fantazji pozostaje jednak delikwentka, która uległa czarowi... rakiety do tenisa. Przerażone czytelniczki uspokajam, że wsadziła sobie jedynie rączkę. Nie wiem niestety, czy z tak osadzoną rakietą usiłowała później odbijać piłeczkę, choć bez wątpienia mogłyby to być narodziny wyjątkowo widowiskowego sportu.

Zabawy z wsadzaniem sobie różnych przedmiotów do pochwy mogą być jednak niebezpieczne. Ginekolodzy stanowczo odradzają wkładania sobie w pochwę dezodorantów, gdyż, jak się okazuje, przy wyjmowaniu niektórych z nich kapturek może utknąć w środku. Ponieważ wiele pań wstydzi się pójść z tym natychmiast do lekarza, licząc, że jakoś „samo wyjdzie”, ostatecznie lądują na stole operacyjnym.

Ja również podpisuję się pod apelem ginekologów, abyście, drogie Panie, nie wsadzały sobie w pochwę dezodorantów. W ogóle nie wsadzajcie sobie tam żadnych przedmiotów, wszak macie dookoła siebie wystarczająco dużo żywych obiektów stworzonych właśnie w tym celu, więc korzystajcie z nich do woli.

Inny felieton Zenona Zabawnego: Faceci, którzy wsadzili penisa nie tam gdzie trzeba...