Jedenaście orgazmów kobiety
Myślałyście, że wszystko kończy się na jedenj przyjemności, co najwyżej powtórzonej kilkakrotnie? Otóż mylicie się, i to bardzo!
Orgazm niejedno ma imię - i niejedno miejsce, wktórym może powstawac, choć jeśli ktoś wam powie, że orgazm rodzi się w głowie, to też będzie miał rację. Ale bardzo ważne jest także to, w jakim miejscu ciała zaczynamy przekonywać głowę, żeby dostała orgazmu...
fot. M. Kabelis
Orgazm łechtaczkowy - to zazwyczaj pierwszy i podstawowy orgazm kobiety, bo też pieszczoty łechtaczki są jednymi z pierwszych, które kobieta odkrywa - wszystko jedno czy z partnerem, czy w pojedynkę. łechtaczka jest bardzo unerwiona, a więc wrażliwa na dotyk, więc i o orgazm jest tu łatwo.
Orgazm pochwowy - przez lata budził watpliwości czy jest, czy go nie ma... Już Freud spekulował na ten temat, swoje dodały feministki, ostatecznie nauka rostrzygnęła sprawę. Przede wszystkim dzięki niej okazało się, że łechtaczka jest znacznie większa niż się kiedyś wydawało, więc może być tak, że orgazm uważany za pochwowy jest efektem posiadania dużej łechtaczki. W dodatku łechtaczka jest połączona z pochwą, pełni więc rolę swoistego zapłonu orgazmu. A jaki on jest - zależy od wielkości i unerwienia łechtaczki...
Orgazm punktu G - to trudne wyzwanie dla faceta. Palce kobiety nie są w stanie sięgnąć aż tak głęboko, więc to na niego spada znalezienie i pieszczoty tego tajemniczego miejsca. Ani jedno, ani drugie nie jest łatwe. Nie bez powodu Blendersi śpiewali rozpaczliwie "Powiedz gdzie jest punkt G"... To najtrudniejszy orgazm do osiągnięcia, bo wiele kobiet nie ma punktu G albo odczuwają dotykanie jako jako średnio przyjemne, co raczej wyklucza doprowadzenie do orgazmu.
Orgazm sutkowy - ten przynajmniej jest łatwy i prosty, nie trzeba niczego szukać w pocie czoła - sutki jako takie raczej rzucają się w oczy każdemu mężczyźnie od razu po poznaniu kobiety...
Cała sztuka polega na pieszczotach sutków - a ponieważ jest to część ciała bardzo wrażliwa, to bardzo często udaje się kobietę doprowadzić do orgazmu tylko pieszcząc jej piersi. Oczywiście - jeśli robi się to umiejętnie...
Orgazm wielokrotny - kobiety podczas seksu mogą szczytowac więcej niż raz i to jest właśnie wielokrotny orgzam. To jest ta dobra wiadomość - zła jest taka, że udaje się to zaledwie jeden trzeciej aktywnych seksualnie kobiet, a naukowcy nadal nie wiedzą, dlaczego.
Orgazm strefowy - tu znów wracamy do tajnych punktów kobiecego ciała. Niektóre kobiety z nieznanych przyczyn mają wyjątkowo wrażliwe miejsca zazwyczaj nie kojarzące się jakoś wyjątkowo erotycznie nikomu może poza fetyszystami: na przykład szyja, ucho, pachwina albo stopa. Ale pieszczoty - na przykład pocałunki lub lizanie - właśnie tej części ciała mogą wyzwolić w kobiecie potężny orgazm.
Orgazm cewki moczowej zwany też orgazmem punktu U - pieszczoty cewki wielu kobietom sprawiają przyjemność i mogą je doprowadzić do orgazmu, jednak sceptyczni naukowcy podważają istnienie tego orgazmu. Ich zdaniem nawet jeśli się pojawi przy pobudzaniu cewki, to jest tylko częścią orgazmu strefowego.
Orgazm jednoogniskowy - mówimy o nim wówczas, gdy pobudzana jest jedynie łechtaczka lub pochwa, to znaczy jedna strefa erogenna na raz. Raczej nudny, choć lepsze to niż nic.
Orgazm wieloogniskowy - to wtedy, gdy pobudzane są dwie lub więcej stref erogennych naraz, na przykład szyja, łechtaczka i pochwa. Taki orgazm jest ze zrozumiałych względów znacznie bardziej intensywny niż jednoogniskowy.
Orgazm częściowy - to orgazm z mężczyzną, z którym nie powinno się iść do łóżka, bo nie do końca wie, o co w tym seksie chodzi. Jeśli facet za wcześnie przestaje pieścić kobietę albo jego repertuar pieszczot jest bardzo skąpy i ogranicza się na przykład do kilku liźnięć sutków - to wtedy one w najlepszym wypadku może liczyć tylko na orgazm częściowy.
Orgazm totalny - orgazm-ideał. Występuje wówczas, gdy umiejętny kochanek pobudza całe ciało kobiety koordynując swoje pieszczoty z jej reakcjami i nie ograniczając się tylko do genitaliów. Ten orgazm obejmuje całe ciało, a rozkoszne doznania odczuwane są nawet w palcach u stóp...