Kierowca moich marzeń
Czy kochałyście się kiedyś w samochodzie? I to podczas jazdy? Zapewniam, że warto spróbować. To niesamowite przeżycie...
Spotykaliśmy się z Pawłem jakieś trzy tygodnie, gdy postanowił, że w następny weekend wybierzemy się na piknik.
- Podjadę po ciebie o 10, a jedzenie kupimy po drodze, dobrze? - zaproponował.
Zgodziłam się, dlaczego nie, pogoda była akurat piękna, ciepło, słoneczko, siedzenie w mieście rzeczywiście nie miało sensu.
No i przyjechał, ale jak zobaczyłam czym, to aż mnie zatkało. Przed moim blokiem stał największy samochód osobowy, jaki w życiu widziałam. Co prawda nie znam się zbytnio na autach, ale ten był większy nawet od jeepa i trzeba było do niego wchodzić po dwóch schodkach. Ale za to ile miejsca w środku! Usiadłam wygodnie wyciągając nogi i zauważyłam, że Paweł zerka na nie od czasu do czasu siadając za kierownicą. Nic dziwnego: włożyłam krótkie, bardzo krótkie mini, pozwalające podziwiać moje długie nogi w całej okazałości.
Ruszyliśmy. Paweł jechał dość szybko, ale w tym potworze nie czuło się prędkości. Droga była prosta aż po horyzont, a krajobraz dość monotonny, więc zaczęłam się nudzić. Jedziemy i jedziemy, nic się nie dzieje... Pokręciłam się trochę na siedzeniu, żeby wygodniej się rozsiąść i zauważyłam, że Paweł częściej niż na szosę patrzy na mnie. No tak, przy kręceniu spódnica podjechała mi prawie do bioder. Chciałam ją obciągnąć w dół, ale Paweł zatrzymał moją rękę.
- Podnieś nogi wyżej - polecił mi chrapliwym głosem, nie odrywając wzroku od szosy.
Wiedziałam, o co mu chodzi. Podniosłam nogi kładąc je pod przednią szybą i rozstawiając szeroko tak, by mógł zobaczyć czerwone majteczki, które miałam na sobie. Miałam ochotę pobawić się trochę sobą i popieścić łechtaczkę oczekując na główny spektakl dnia, ale Pawłowi nie o to chodziło. On wyciągnął rękę i wsunął palce pod moją spódniczkę, by delikatnie pogładzić przez majtki łechtaczkę. Jęknęłam i rozsunęłam nogi jeszcze szerzej. Uwielbiam taką zabawę, a Paweł okazał się mistrzem palcóweczki, i to jeszcze podczas jazdy.
Po chwili jego palce przełamały opór koronki majtek i wślizgnęły się do środka, prosto w cipkę. Znów jęknęłam: jego palce buszowały we mnie z całej siły, były niesamowicie giętkie i ruchliwe, a ja czułam, jak rozkosz rośnie we mnie z każdą chwilą i zbliża się wielki orgazm...
Chciałam widzieć, jak palce Pawła wsuwają się we mnie i wysuwają, odciągnęłam więc wargi sromowe na boki, żeby mieć lepszy widok na kciuk bawiący się moją łechtaczką. Ale to nie trwało długo, już po chwili ten widok tak mnie podniecił, że zamknęłam oczy i szczytowałam raz za razem pod palcami Pawła, leżąc bezwładnie na siedzeniu.
Nagle poczułam, że samochód się zatrzymał. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajdujemy się w środku lasu na leśnej drodze.
- Nie wstawaj - polecił Paweł i tak pchnął moje siedzenie, że poleciało w tył i rozłożyło się prawie do pozycji leżącej, a on prawie w tej samej chwili wcisnął się między moje nogi i wszedł we mnie tak mocno, że aż krzyknęłam.
Miałam nogi oparte na jego ramionach, wchodził więc we mnie głęboko, miarowo i tak umiejętnie, że wiedziałam: długo nie wytrzymam. Mimo że dopiero co przeżyłam orgazm, to już czułam podchodzące mi go gardła fale rozkoszy rozlewającej się po całym ciele, której źródłem był ten niesamowity facet, a dokładniej jego wielki korzeń wyłaniający się teraz spośród moich ud. Wysunęłam biodra, by wchodził we mnie jeszcze głębiej i jeszcze mocniej, a Paweł, jakby wiedział, o co chodzi, przyspieszył tempo i zakończyliśmy razem. Czułam, jak tryska we mnie, a moje mięśnie zaciskają się w spazmach rozkoszy i wyciskają z niego wszystko, do ostatniej kropelki...
Krzyknęłam, a on zawtórował mi krzykiem i opadł na mnie zmęczony, gładząc mnie delikatnie po twarzy.
- Kochanie, jesteś kierowcą moich marzeń - powiedziałam, przytulając się do niego. No cóż, zdecydowanie wolę jazdę z Pawłem niż piknik. Ale chyba trudno się dziwić, prawda...?