Kobiecy erotyzm? Nie ma czegoś takiego!
Kobiety mówią o erotyźmie tak, jakby pójście z mężczyzną do łóżka po to, by uprawiać z nim seks, miało wymiar wieczorka poetyckiego.
Jeśli już uda się kobietę namówić na rozmowę o erotyzmie, co nie jest łatwe, zwłaszcza jeśli się próbuje na trzeźwo, to wówczas najczęściej właśnie padają takie miłe, okrągłe zdania o „tym czymś”, co powinna mieć kobieta. O nieuchwytnym błysku w oku. O nieznośnie seksownym kołysaniu bioder. Ale to jest erotyzm dla mężczyzn. To oni tak widzą kobiety. A co jest erotyczne dla kobiet?
sxc.hu/narasqua
I tu zaczynają się schody. Słowo „penis” w większości damskich słowników nie funkcjonuje, a konia z rzędem temu, kto namówi panią na soczysty, ale sugestywny opis tego największego przyjaciela ukochanego mężczyzny, pomijając już inne części ciała współodpowiedzialne za obopólną rozkosz. Równie trudno znaleźć kobiety oglądające z rosnącym pożądaniem męskie akty – zresztą znaleźć dobre męskie akty też nie jest łatwym zadaniem.
Dlaczego? Bo tylko kobiece nagie ciało jest piękne? Bzdura. Nagi mężczyzna jest piękny. Jest seksowny i powinien budzić podniecające, brudne myśli. Kobieta oglądająca go na zdjęciu powinna wyobrażać sobie rosnące pożądanie w jego oczach, silne dłonie zaciskające się na jej piersiach i sprawiające, że staje się bezwolnym, rozkosznie bezwolnym narzędziem w tych rękach. Powinna zastanawiać się, jak smakuje jego skóra, jakie to odczucie przesuwać ręką po jego piersiach, wbijać paznokcie w jego kark i smakować skórę jego sutków, zlizywać krople potu z jego ramion...
Tak, to byłaby właśnie erotyka dla kobiet – ale ile z nas myśli w ten sposób?