Kto więcej soli, ten więcej się... pieprzy
Kobiety gotują za słone zupy nie dlatego, że są marnymi kucharkami, ale dlatego, że w ten sposób chcą facetów zmusić do seksu. Naprawdę!
Dzisiaj ważny tekst dla panów, zwłaszcza tych, którym żony nie pozwalają jeść zbyt słonych potraw. Dla pań tekst jest właściwie jeszcze ważniejszy, zwłaszcza dla tych, których faceci ostatnimi czasy łóżko kojarzą wyłącznie ze spaniem.
Prof. Susan Kuchinskas w książce "Chemia miłości" udowodniła, że ta ponoć tak strasznie niezdrowa sól ma też pozytywny wpływ na nasz organizm, a mianowicie obniża poziom stresu, a jednocześnie podnosi poziom oksytocyny zwanej hormonem miłości. To właśnie ten hormon sprawia, że pragniemy bliskości z drugą osobą.
Tę gadkę o soli można by nazwać... pieprzeniem, ale jeśli przypatrzymy się naszym codziennym sytuacjom to teza pani prof. Kuchinkas (tak na marginesie, jakie ładne, kulinarne nazwisko, prawda?) znajdzie potwierdzenie.
Ot, typowa sytuacja – facet wraca do domu zmęczony po pracy, a tu mu żonka podaje gorącą zupę na stół. Facet próbuje i po chwili wypluwa ją z obrzydzeniem, bo okazuje się za słona. Cóż może zrobić w tej sytuacji? Z dwóch podstawowych potrzeb każdego faceta, czyli głodu i chuci, zostaje mu do zaspokojenia tylko ta druga, więc porywa małżonkę z kuchni do sypialni.
Uwaga, są wyjątki, na które to nie działa, np. pan Mietek, który mieszka nad moją osiedlową „Żabką”. Z okrzyków, które czasem słychać z jego mieszkania wynika, że za słona zupa wcale nie obniża u niego poziom stresu, a wręcz przeciwnie, pan Mietek dostaje szału, a jego małżonka zamiast w sypialni, ląduje na pogotowiu, ale uznajmy, że to wyjątek, który potwierdza regułę.
Skoro tak, to niby wszystko się zgadza, ale dalej nie wiemy, czy mamy w Polsce tyle beznadziejnych kucharek czy tyle ciągle napalonych lasek.
W tym miejscu jednak należy Wam przypomnieć, drogie Panie, że metoda „na zupę” działa tylko do pewnego czasu. Bo to jest tak jak w tym dowcipie, że na początku małżeństwa facet po powrocie z pracy do domu najpierw idzie do kuchni, a gdy nie znajduje tam nic ciekawego, to idzie do sypialni. Po 15 latach bycia razem zaczyna się robić odwrotnie – facet po powrocie z pracy do domu najpierw idzie do sypialni, a gdy nie znajduje tam nic ciekawego, idzie do kuchni. To jest jednocześnie wytłumaczenie, dlaczego faceci około 50-tki nagle zaczynają tak szybko tyć...
Inny felieton Zenona Zabawnego: