Mój erotyczny masażysta
- Nie ruszaj się - tchnął gorącym szeptem wprost w moje ucho. A później poczułam jego dłonie na swoim ciele.
Od zawsze marzyłam o tym, żeby mój kochanek był też dobrym masażystą. Z gatunku tych, którzy mają oczy w palcach, intuicyjnie wyczuwają te najwrażliwsze punkty kobiety i potrafią samym dotykiem doprowadzić ją do szaleństwa.
Ale zawsze jakoś tak się układało, że jedynym dobrym masażystą, jakiego znałam, był pan Maciuś z salonu kosmetycznego "Kleopatra" mieszczącego się po sąsiedzku. A pan Maciuś ze swoimi przynajmniej 50 kilogramami nadwagi, krzywym zgryzem i sposobem ubierania się - dres, dres i jeszcze raz dres - zupełnie się z kimś takim nie kojarzył. Ale że lepszy rydz niż nic, więc zadowalałam się facetami, co to całą noc się przechwalają i zużywają na to tyle energii, że wystarcza tylko na 5 minut seksu - i na masaż szłam do pana Maciusia.
Fot. sxc.hu
Tej soboty też szłam na masaż, i to zupełnie bez erotycznych myśli - po prostu kręgosłup zaczął mi odmawiać posłuszeństwa, a pan Maciuś umiał zrobić z nim porządek jak nikt. Tylko że w "Kleopatrze" zamiast pana Maciusia przywitał mnie zupełnie obcy młody człowiek. Brunet z wesołymi brązowymi oczami.
- Ja do pana Maciusia na masaż - zaczęłam niepewnie.
Brunet uśmiechnął się, a ja całkiem odruchowo zarejestrowałam, że ma piękny uśmiech.
- A tak, pani Ania, wiem, pan Maciej mi przekazał - powiedział. - Kręgosłup, tak? Zaraz się za niego zabierzemy.
Jak się okazało, brunet o wdzięcznym imieniu Andrzej zastępuje pana Maciusia, który wyjechał do sanatorium. Mieszka w pobliżu, więc miejsce pracy bardzo mu odpowiada. Niejasno przypomniałam sobie, że widziałam go już kilkakrotnie na naszym ryneczku na zakupach i podczas niedzielnego spaceru, a zwróciłam na niego uwagę, bo mi się intensywnie przyglądał.
Przeszłam do garderoby, żeby rozebrać się i założyć firmowe stringi.
- Jeśli jest pani już gotowa, zapraszam! - zawołał wesoło pan Andrzej.
A ja się ociągałam. Jakoś głupio mi było wystąpić nago przed obcym facetem, choć przed panem Maciusiem jakoś nie miałam takich oporów. Z desperacją złapałam ręcznik i owinęłam się dokładnie, zanim wyszłam z garderoby.
Pan Andrzej troskliwie pomógł mi ułożyć się na łóżku i delikatnie zaczął odwijać ręcznik. Zadrżałam i to wcale nie z zimna. Jego delikatne, ale silne, ciepłe dłonie wywołały we mnie niekontrolowany przypływ czegoś bardzo podobnego do czystej, fizycznej rozkoszy. Szybko odwróciłam się twarzą do materaca, żeby tego nie zauważył i powiedziałm słabo, że jestem gotowa.
No i zaczął się masaż. Najpierw dłonie pana Andrzeja zajęły się moimi stopami, delikatnie je ugniatając i masując, sprawdzając po kolei każdy mięsień, później przeszły wyżej, na łydki, a ja prawie omdlałam z rozkoszy. I nie chodziło o sam masaż jako taki - zupełnie nie wiem dlaczego, ale miałam wrażenie, że on to też traktuje osobiście, że sprawia mu to przyjemność i nagle pomyślałam, co by było, gdybym nagle głośno zajęczała...
- Proszę szerzej rozsunąć uda - polecił mi całkiem zwyczajnym tonem. A więc jednak mi się tylko zdawało, że masuje mnie jakoś specjalnie.
Ale gdy tylko dotknął moich ud poczułam się, jakby mnie przeszył prąd elektryczny. Nie miałam wątpliwości: to delikatne, takie ukradkowe i intymne gładzenie i pieszczenie nie miało nic wspólnego z masażem zdrowotnym.
Andrzej posuwał się coraz wyżej. Gdy jego palce delikatnie sięgnęły do krawędzi stringów i zaczęły rozchylać moje wargi sromowe w poszukiwaniu łechtaczki, byłam już półprzytomna z rozkoszy. Powinnam zaprotestować, krzyknąć, zrobić cokolwiek, w końcu to obcy facet - ale to wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Mogłam tylko poddawać się rytmowi jego dłoni i marzyć, żeby posunął się dalej. O centymetr, o dwa. Żeby to nie była tylko ręka.
Nagle, po dłuższym krążeniu wokół łechtaczki, dotknął jej, natychmiast budząc ją do życia. Czułam, jak nabrzmiewa, robi się coraz bardziej wilgotna i gorąca pod jego ręką. Przyspieszył pieszczoty i zadrżałam od pierwszego orgazmu. Jęknęłam.
A wtedy on delikatnie, bez słowa przewrócił mnie na plecy i obwiódł dłońmi po moim ciele. Później położył je na moich piersiach, a ja wygięłam się w łuk pod jego dotykiem. Łagodnie położył mnie z powrotem.
- Nie ruszaj się - tchnął gorącym szeptem wprost w moje ucho. Zdjął mi stringi i jednym zdecydowanym ruchem wszedł we mnie.
To pierwsze pchnięcie było boskie, wypełnił mnie do granic możliwości, czułam rozkosz na granicy bólu i ekstazy... Chwilę pozostał w bezruchu, jak gdyby napawając się tą chwilą, a potem gwałtownie pchnął. Krzyknęłam z nieoczekiwanej rozkoszy, a on pchał i pchał, uderzał i uderzał, a ja czułam go dosłownie wszędzie, rozkosz wypełniała moje całe ciało do granic wytrzymałości...
Zatraciliśmy się w sobie: on uderzał i uderzał zapamiętały w rozkoszy. Wpiłam się w jego usta, rozpłynęłam się w kosmicznym orgazmie, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie zaznałam. I wtedy on gwałtownie przyspieszył, a ja poczułam po raz pierwszy namacalnie, jak męskie ciało ogarniają fale orgazmu przepływające jedna po drugiej, a on sam bezwładny z rozkoszy opada na moje ciało.
Na zakończenie podniósł moją twarz ku sobie i pocałował mnie długo, czule i namiętnie.
- Chcę to powtórzyć - powiedział po prostu. - Idziemy do mnie czy do ciebie?