Mroźno-gorący orgazm

Mróz, nawet taki sięgający minus 15, nie jest przeszkodą, jeśli naprawdę chcecie się kochać. I nie musicie być w tym celu Eskimosami! Zupełnie wystarczy, jeśli macie po prostu ochotę na gorący, bardzo gorący seks... Potrzebna jest tylko para lubiąca ekstremalne wyzwania i taras, na którym panuje temperatura przynajmniej minus 10 stopni Celsjusza.

Jednak cała zabawa zaczyna się jeszcze w pokoju. Na początek - żeby się rozgrzać - nie od rzeczy będzie seria pieszczot oralnych. Dziewczyny, przejmijcie stery! Mroźno-gorący orgazm to zabawa, gdzie wiele zależy od was. Zedrzyj z niego koszulę i sprawdź gotowość jego sutków, a później sięgaj językiem coraz niżej i niżej, aż doprowadzisz  go na skraj orgazmu.

fot. M. Kabelis

Niech on także pieści w tym czasie twoje ciało, niech robi to mocno, prawie brutalnie,  byś poczuła go z całej siły każdym nerwem, zanim jeszcze w ciebie wejdzie. I wtedy - ale dopiero wtedy, gdy już oboje prawie oszalejecie z rozkoszy - wyjdźcie na taras.  Różnica temperatur między waszymi rozgrzanymi ciałami a mroźnym powietrzem na tarasie powinna was dodatkowo rozpalić do białości.

Zimno wam? Przylgnij do niego mocno, namiętnie, z całej siły, całuj go, ocieraj się o niego, a kiedy już twoja rozkosz sięgnie zenitu, oprzyj się o poręcz tarasu i pochłoń go jednym ruchem bioder. Gdy już wejdzie w ciebie głęboko, a ty poczujesz, jak jego pierwsze uderzenie rozpływa się po całym ciele - usiądź na balustradzie i obejmij go nogami, przyciągając do siebie z całej siły i otwierają przed nim swoje gorące, miękkie i pulsujące wnętrze do granic możliwości. On będzie wchodził w ciebie coraz szybciej, coraz głębiej i coraz mocniej, a twoje biodra niech wychodzą mu naprzeciw. Obejmuj go z całej siły tak długo, aż oboje nie eksplodujecie we wspólnym orgazmie. A jednoczesne odczucia gorąca rozpalonego ciała i zimnych ukąszeń mrozu sprawią, że będzie to naprawdę niesamowity orgazm.