bezwstydnik

Noc wyjątkowo egzotyczna

- Tak się jeszcze nigdy nie kochałeś - szepnęła i zaprosiła mnie do swojej, zmienionej nie do poznania, sypialni.

Odwiedzin: 3946

Martę znałem od zawsze. Mieszkaliśmy w tej samej kamienicy na Starym Mieście i bawiliśmy się w jednej rozwalonej piaskownicy, chociaż ja byłem dwa lata starszy. Pocieszaliśmy się, gdy dostaliśmy szlaban od rodziców za jedynki, razem uciekaliśmy  przez strychy, gdy banda chłopaków z sąsiedniego podwórka chciała nam dać wycisk, razem popijaliśmy pierwsze tanie wino i to właśnie z Martą pierwszy raz się całowałem...


Ale to było w dzieciństwie, a gdy dorośliśmy, kontakt mocno się rozluźnił. Ona studiowała orientalistykę, interesowała się wschodnimi filozofiami, sztukami walki, medytowała, była kilka razy w Indiach i Nepalu. A ja byłem konkretnym facetem, który chciał budować mosty i poszedł na polibudę.


Nie widzieliśmy się więc przez ładnych kilka lat - aż do pogrzebu mojego ojca. Przez całe moje życie ojca widziałem może z cztery razy, bo częściej siedział w więzieniu niż w domu. A nawet jak był w domu, to też się niespecjalnie mną interesował.  Ale nie mówiłem o tym, bo nie chciałem robić przykrości mojej matce. Miałem więc na pogrzebie stosownie smutną minę i tylko może częściej niż inni rozglądałem się na boki. Z nudów.


I wtedy zauważyłem Martę. Stała z boku ubrana w skromny czarny płaszczyk, a mnie aż ścisnęło w sercu na jej widok. Jakby wróciło całe moje szczęśliwe dzieciństwo. Czekałem tylko na okazję, by móc do niej podejść i porozmawiać.


Udało mi się to dopiero wtedy, gdy większość wiekowych krewnych zapakowałem do autobusu, który zawiózł ich na stypę u nas w domu. Tam, jak wiedziałem, przejmą ich moje siostry i mama. Ja już nie byłem potrzebny. Podszedłem więc do Marty.

- Miło cię widzieć - powiedziałem. - Mimo że przy takiej okazji...

- Przecież go prawie nie znałeś - powiedziała z tą okrutną szczerością, którą zapamiętałem z dzieciństwa. - Myślę, że tak naprawdę najtrudniej ci dlatego, bo wcale nie odczuwasz tego bólu, jaki wszyscy uważają, że powinieneś czuć.


Jak zwykle trafiła w sedno i jak zwykle, gdy nazwała prostymi słowami moje problemy, to nagle stały się łatwe i właściwie nieważne.

- A może jak za dawnych dobrych czasów kupimy butelkę wina i posiedzimy we dwoje? - zaproponowałem. - W domu nie jestem potrzebny, tam trwa stypa. Nie masz czasem chaty wolnej?

- Mam - odpowiedziała. - Mama przecież jest w szpitalu na badaniach. To co, jedziemy?


Droga zajęła nam najwyżej kwadrans, ale znacznie dłużej trwało wybieranie wina. Okazało się, że i mój, i Marty gust od czasów dziecięcych mocno się zmienił i nie było nam łatwo wybrać. W końcu jednak stanęliśmy w drzwiach mieszkania Marty i jej mamy.

- Usiądź proszę - Marta wskazała mi głęboką, niską sofę zasłaną poduszkami. Sama zapaliła kilka kadzidełek i zniknęła w kuchni, by po chwili pojawić się z dwoma kieliszkami.

- Otwórz i nalej, a ja włączę muzykę - poprosiła.

I już po chwili siedzieliśmy słuchając niezwykłej orientalnej muzyki - tylko tak umiem ją określić - i sącząc doskonałe wino.


Marta usiadła naprzeciwko mnie na podłodze. Jej głowa była na wysokości moich kolan, o nieco mnie deprymowało i chciałem zsunąć się w dół, ale ona mi nie pozwoliła.

- Tak jest dobrze - wyszeptała i zaczęła się poruszać w rytm muzyki. Ale nie wstała i nie zaczęła tańczyć po pokoju: jej taniec zaczął się od ruchów głowy, później dołączył do tego ruch ramion, a później całego tułowia. Był niezwykły: niesamowicie płynny, jakby... wężowy, ale też niezwykle podniecający. Zaczęło mi się robić gorąco, gdy na nią patrzyłem. Mimowolnie, nawet nie wiedząc kiedy, rozpiąłem kołnierzyk koszuli.

A Marta tańczyła siedząc i nagle podczas tego tańca zrzuciła bluzkę. Teraz miałem przed oczami jej ciężkie, okazałe piersi ze sterczącymi sutkami, wyraźnie rysującymi się pod cienką koronką stanika. To było niewiarygodnie i nie do zniesienie zmysłowe. Pospiesznie sięgnąłem po wino, bo z podniecenia zrobiło mi się sucho w ustach.


Nagle Marta zaczęła, nie przerywając zmysłowego tańca górnej części ciała, gładzić swoje piersi. Patrzyła mi przy tym prosto w oczy, a jej wzrok mnie dosłownie hipnotyzował. Siedziała przede mną na wyciągnięcie ręki i naprawdę nie umiałem się oprzeć. Wyciągnąłem tę rękę i dotknąłem jej piersi. Były dokładnie takie, jak myślałem: sprężyste, ale miękkie, ciepłe, cudowne. Nabrałem odwagi i dotknąłem ich mocniej, pieszcząc sutki przez tkaninę.

- Powoli - powiedziała Marta patrząc mi w oczy. - Bardzo powoli.


Gdy ja bardzo powoli pieściłem jej piersi, ona równie powolnymi i zmysłowymi ruchami zdejmowała ze mnie ubranie. Nawet nie wiem, jak to zrobiła - zorientowałem się po prostu w pewnej chwili, że oboje jesteśmy nadzy.

Ale nie przyskoczyłem do niej, by po kilku minutach pieszczot zwyczajnie ją przelecieć i już, chociaż mój penis był już tak na to gotowy, że aż bolał. Coś było w atmosferze takiego, że nie powinienem tego robić, że Marta tego nie chce. Zdecydowałem się poddać jej wyobrażeniu tej nocy. Miałem przeczucie, że nie będę tego żałował.


- Usiądź po turecku na sofie - poleciła mi Marta, a sama usiadła ponownie na podłodze u moich stóp, ale nieco bliżej. Czekałem, co będzie dalej, a ona znów zaczęła się kołysać w rytm tej dziwnej muzyki. Kołysała się coraz mocniej i mocniej, a ja trwałem w jakimś dziwnym wyczekiwaniu wpatrzony w jej usta, które z każdą chwilą zbliżały się do mojego penisa. Nie wiedziałem, na co patrzeć: czy na jej falujące, zmysłowe piersi, czy usta zbliżające się z każdą chwilą do mojego największego przyjaciela. Ta udręka była okropna, a oczekiwanie mnie zabijało - ale było to tak rozkoszne...


Nagle Marta nachyliła się mocniej i dotknęła ustami żołędzi. Ale zrobiła to tak delikatnie, że tak naprawdę wcale nie miałem pewności, czy mi się przypadkiem nie wydawało. Czekałem jak na torturach na każde jej następne nachylenie - i po kilku chwilach poczułem ponowne rozkoszne dotknięcie, a później następne i następne. Ale wszystkie były tak delikatne i krótkie, że nie zdążyłem się nimi nacieszyć.


Nagle, zupełnie nieoczekiwanie, Marta nachyliła się mocniej i cały penis zniknął w jej zachłannych, cudownie miękkich i wilgotnych ustach. Rozkosz była tak ogromna, że krzyknąłem na cały głos i zapragnąłem, by pieściła go tak dalej - ale ona już się zdążyła wycofać. I znowu delikatnie mnie musnęła językiem - tylko samą żołądź, ale cały byłem już tak napalony, że odebrałem to jak dotknięcie rozpalonym żelazem. I jeszcze raz, i jeszcze...


Byłem już zupełnie oszołomiony kadzidełkami, winem, muzyka i tą orientalną miłością. Wiedziałem, że wystarczy, by jeszcze raz dotknęła mnie ustami, tylko dotknęła, a będę szczytował.

I w tym momencie Marta znów pochłonęła mnie aż po nasadę. Nie wytrzymałem i wytrysnąłem w cudownej rozkoszy prosto w jej usta, a ona ze spokojem przyjęła i połknęła całe nasienie co do kropli. Nigdy w życiu nie czułem tak silnej rozkoszy jak wówczas. I do dziś nie wiem, czy to sprawiła ta orientalna technika, wino czy sama Marta. Ale zapragnąłem jej mocniej niż kiedykolwiek  - w końcu już wiedziałem, że z taką kobietą warto się kochać tyle razy, ile tylko zapragnie i w taki sposób, w jaki zechce. Każdy będzie niepowtarzalny.



Komentarze
Ilość komentarzy: 0
Zaloguj się aby skomentować
Brak komentarzy!
hotzpod
Wystawa prac  erotyzm-oczami-kobiet.

Wystawa prac erotyzm-oczami-kobiet.

<

Od 20.10. do 20.12 2010 w ekskluzywnych alejkach City Park Residence można oglądać wystawę najlepszych fotografii przysłanych na konkurs “Erotyzm Oczami Kobiet”

BS Bohemia Sekt

BS Bohemia Sekt

<

Sponsor wernisażu - producent wysokiej jakości win musujących Bohemia Sekt oraz spokojnych - Habánské sklepy, Chateau Bzenec, Vino Mikulov oraz Winnica Pavlov.

Treści prezentowane na tej stronie
są przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Oświadczam, że ukończyłem 18 lat.