Potrójny orgazm

Paweł, chłopak, z którym się wtedy spotykałam, miał serdecznego przyjaciela. Rzadko kiedy spędzaliśmy czas bez Jarka, no chyba że w sypialni. Nie przeszkadzało mi to, wiedziałam, że w tak bliskie męskie przyjaźnie lepiej nie ingerować, bo to się źle kończy najczęściej dla dziewczyny. Zresztą Jarek stanowił swoiste uzupełnienie Pawła i z oboma bawiłam się znacznie lepiej niż z jednym.

Jednak któregoś razu Jarek przyszedł, gdy leżeliśmy już w łóżku. Paweł słysząc w domofonie, że to on, natychmiast zwolnił przycisk. Wkurzyłam się: miałam ochotę na miłą, nieśpieszną erotyczną zabawę, a on wpuszcza kumpla! 

- Paweł, do cholery, czy my już nawet do łóżka nie możemy iść bez Jarka? - zapytałam. - Nie jestem przesadna, ale teraz chciałam się kochać, a nie uprawiać wizyty towarzyskie! 

- To mój przyjaciel - powiedział Paweł, jakby to wszystko wyjaśniało.

- I mój drugi facet, czy co? - zapytałam wściekła. To miał być sarkazm, ale Paweł potraktował pytanie zupełnie poważnie.

- A chciałabyś...? - zapytał.

Zatkało mnie.

- Mówisz serio? - zapytałam z niedowierzaniem i zaświtało mi, że już dawno powinnam na to wpaść, oni są sobie tak bliscy, pewnie nie raz zaliczali tę samą laskę, może niekoniecznie na raz, ale...

Paweł przez chwilę milczał.

- Mnie by to nie przeszkadzało - powiedział wreszcie. - Jemu też nie, my razem... zdarzało nam się... A ty mu się bardzo podobasz...

Teraz ja przez chwilę milczałam, usiłując opanować natłok emocji. A potem podeszłam bez słowa do Pawła i pocałowałam go.

- Czemu nie? Przecież nie raz fantazjowaliśmy o tym - powiedziałam. - Spróbujmy.

- Spróbujmy - Paweł oddał mi pocałunek.

W tej chwili wszedł Jarek i zobaczył nas stojących nago przed łóżkiem. Spojrzeliśmy na siebie we trójkę. To było długie spojrzenie, a ja, mimo całego podenerwowania i podekscytowania sytuacją poczułam, jak pod wpływem palących spojrzeń moich dwóch mężczyzn narasta we mnie podniecenie. Czułam wilgotną strużkę ściekającą po wargach sromowych i nie mogłam się doczekać dalszego ciągu. 

Jarek, nadal bez słowa, zaczął się rozbierać, a ja chłonęłam widok jego muskularnego, opalonego ciała wyłaniającego się z ubrania. Już miałam ochotę przylgnąć wargami do jego torsu, pieścić sutki, całować go aż do upojenia... 

Po chwili Jarek stał już równie nagi jak my oboje. Podszedł do nas i pocałował mnie, a ja zadrżałam czując jednocześnie, jak Paweł pieści moje piersi. Ręce Jarka błądziły w mojej pochwie, a przyjemność, jaką czerpałam z poczwórnych pieszczot, była prawie nie do zniesienia.

Bez chwili zastanowienia schwytałam penisa każdego z nich w rękę i zaczęłam delikatnie pieścić czując, jak rosną mi w rękach i twardnieją. Nasze oddechy zaczęły przyspieszać, a ja poczułam, że mam miękkie kolana od nadmiaru rozkoszy. Pieszcząc nadal obu moich mężczyzn osunęłam się na łóżko, rozkładając nogi w zapraszającym geście. Paweł wbił się we mnie silnym ruchem, a Jarek stanął z przodu czekając, aż pochłonę go ustami. 

Wypracowanie wspólnego rytmu pieszczot zabrało nam kilka chwil, ale bardzo szybko narastające pożądanie sprawiło, że koordynacja przestała mieć jakiekolwiek znaczenie. Na poły szalona od cudownych uderzeń Pawła, dzikich pieszczot Jarka zatraciłam się w kolejnych falach orgazmu.

Nagle moi mężczyźni przyspieszyli i poczułam, że obaj za chwilę będą szczytować. Pierwszy wystrzelił Jarek prosto w moje usta, Paweł skończył jako drugi i poczułam jego spermę spływającą mi po udach, a później obaj dopieścili mnie do mojego kolejnego, chyba już setnego orgazmu.

Chwilę leżeliśmy bez tchu - ja na moich obu mężczyznach, jeszcze oszołomiona tym, co się wydarzyło. I poczułam, jak obaj, w tej samej chwili, przytulają mnie do siebie.

- Mam nadzieję, że dobrze ci było, kochanie - powiedzieli jednocześnie.