Przełamane tabu
Jednym ruchem zdjął spodnie i rzucił mnie na łóżko, a później rzucił się na mnie. Szczytowałam już od samego dotyku tego cudownego, osiemnastoletniego ciała.
Wanda była moją przyjaciółką od lat, ale Piotra, jej syna, poznałam dopiero niedawno. Pamiętałam go oczywiście jako kilkuletniego malucha, którego odwoziłam razem z Wandą do przedszkola, ale potem nie widziałam go ani razu. Piotr już w szkole podstawowej zaczął wyczynowo uprawiać pływanie i ciągle go nie było w domu, bo jeździł na zawody po całym świecie. Z jej dwunastoletnią córką chodziłyśmy do kina i na zakupy, ale Piotr był tym ciągłym nieobecnym w życiu rodziny.
Ponieważ mieszkamy obok, często wpadamy do siebie na poranną kawę, żeby chwilę poplotkować przed domowymi obowiązkami. Mnie co prawda wszystko jedno, kiedy wybieramy się na plotki - jestem wdową i nie mam dzieci - ale Wanda z dwójką pociech i mężem pracującym do późna ma co robić.
Podchodząc do domu Wandy nie zobaczyłam jednak czekającej na mnie w progu przyjaciółki, a wysokiego, barczystego mężczyznę. Zaniepokoiło mnie to. Włamywacz? Coś zrobił Wandzie? To nie mógł być jej mąż, który był o wiele niższy.
- Witaj, Anno - powiedział domniemamy włamywacz i wyciągnął do mnie rękę na powitanie. - Mama prosiła, żebym ci zrobił kawę, bo utknęła w korku i będzie najwcześniej za godzinę.
Więc to był Piotr...?! Ten ryczący maluch, który nie chciał zostawać w przedszkolu? Teraz patrzył na mnie przystojny, barczysty blondyn z ramionami, które natychmiast obudziły we mnie chęć, by się w nie wtulić. Miał cudowny uśmiech i niesamowity chcochlik w niebieskich oczach. Mały Piotruś stał się dorosłym mężczyzną... Poczułam się nagle stara. W końcu jestem tylko o dwa lata młodsza od jego matki!
- W ogóle cię nie poznałam - powiedziałam speszona. - Nie widzieliśmy się chyba z dziesięć lat i nie da się ukryć, że urosłeś...
- Ty za to w ogóle się nie zmieniłaś - odpowiedział z galanterią, otwierając przede mną drzwi. - Jesteś równie piękna jak zawsze. Pamiętasz, jak się w tobie podkochiwałem?
- Nie miałam o tym pojęcia - zaśmiałam się. - Twoja mama nic mi nie mówiła. Proszę, ile straciłam!
Usiedliśmy przy solidnym, dębowym stole w kuchni Wandy - Wanda zawsze twierdziła, że stół kuchenny musi wytrzymać wszystko - a Piotr zaczął się krzątać przygotowując mi kawę.
- Chyba będziesz musiała mi pomóc - powiedział po bezskutecznym przeszukaniu szafek. - Nie było mnie tu tak długo, że nie wiem, gdzie mama trzyma cukier. Chyba że to to?
Wyjęłam mu z rąk porcelanowy pojemnik z solą. Dotyk jego palców wywołął we mnie dziwny, ale przyjemny dreszcz.
- To sól, wariacie - powiedziałam, odstawiając ją na miejsce. - Cukier jest tu obok.
Zapytałam go o to, co teraz robi - nie bardzo wiem, o czym rozmawiać z osiemnastolatkami, zwłaszcza takimi, którzy w mojej pamięci maą nadal po cztery lata. Piotr opowiadał, że wybiera się na studia, na AWF, ale na całe wakacje przyjechał do rodziców na odpoczynek.
- Miałem ciężki sezon, ciągle jakieś mistrzostwa i zgrupowania - wyjaśnił. - W końcu trener zalecił mi długi odpoczynek w cichym miejscu. Więc znienacka i na całe trzy miesiące przyjechałem do rodziców. Bardzo się ucieszyli. A co u ciebie?
Zatkało mnie. Faktycznie, co u mnie?
- Właściwie wszystko po staremu - odparłam.
- Nie wyszłaś za mąż? - zapytał, a już po chwili zaczął przepraszać. - Wybacz, mama zawsze mi mówiła, że walę słowami jak siekierą, to zbyt osobiste pytanie.
- Ależ skąd - uśmiechnęłam się. - W końcu jesteśmy starymi znajomymi, prawda? Nie, nie wyszłam za mąż. Pewnie dlatego, że nikt wystarczająco ciekawy się nie trafił.
- Tobie? - zdumiał się. - Zawsze uważałem cię za napiękniejszą i najbardziej seksowną kobietę, jaką znam, o jakiej marzy każdy mężczyzna. I wiesz, widząc cię dziś wcale nie zmieniłem zdania.Jesteś naprawdę piękna i mogłabyś mieć każdego faceta. Oni są ślepi czy co?
To było bardzo miłe, ale mimo wszystko czułam się trochę nieswojo słuchając jego komplementów. Zwłaszcza że jego oczy miały przy tym taki wyraz...
Gwałtownie wstałam z krzesła.
- Wiesz co, świetnie się rozmawia, ale mam dziś trochę roboty - powiedziałam jakimś takim nieswoim głosem. - Powiedz mamie, że zajrzę do niej później, dobrze? Jeszcze tylko wskoczę do łazienki i spadam.
Ruszyłam do drzwi kuchni, ale Piotr ruszył za mną i bez śladu skrępowania wszedł za mną do łazienki dla gości. Jego oczy mnie dosłownie hipnotyzowały. Bez słowa wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni dla gości, w której teraz mieszkał. Nie spiesząc się zdjął koszulę, a ja dosłownie pożerałam wzrokiem jego opalony i cudownie muskularny tors. Ach, i te ramiona...!
Równie niespiesznie i dokładnie Piotr rozpiął guzki mojej sukienki, głaszcząc każdy wyłaniający się spod tkaniny skrawek nagiej skóry. Nagle jednym ruchem zdjął spodnie i rzucił mnie na łóżko, a później rzucił się na mnie. Cułam jego fantastyczne ramiona zamykające się mocno, aż do bólu wokół moich ramion i oszalałam już od samego dotyku tego cudownego, osiemnastoletniego ciała. Tak go pragnęłam, że wszystko inne przestało mieć znaczenie, nawet fakt, że lada chwila może tu wejść Wanda i zastać mnie w łóżku z jej synem. Ale moja pochwa wprost płonęła i już nie mogłam tego opanować. Musiałam go mieć!
Ruchem bioder zsunęłam szybko majtki i rozłożyłam nogi przyciągając go do siebie. Wszedł we mnie jednym pchnięciem i tym jednym pchnięciem obudził we mnie zwierzęce pożądanie, coś, czego nigdy dotąd nie znałam. Wpiłam paznokcie w jego plecy wijąc się pod nim w rozkoszy, a moje nogi objęły go niczym kleszcze sprawiając, że wchodził we mnie coraz głębiej i coraz mocniej... Czułam, jak mnie przeszywa niczym gorący miecz, jak dociera do wszystkich najwrażliwszych zakamarków pochwy i zaczęłam tracić zmysły od kolejnych narastających fal rozkoszy. Wbijałam paznokcie w jego plecy i krzyczałam bezustannie jego imię, aż on również doszedł do finału i wytrysnął we mnie z ogromną siłą, która wywołała w moim wnętrzu kolejny spazm rozkoszy...
Chwilę leżałam pławiąc się w błogim nasyceniu i rozleniwieniu z głową Piotra na moich piersiach - ale po kilku minutach dotarło do mnie, gdzie jestem i co się stało. Zdrętwiałam.
- Co się stało? - zapytał Piotr wyczuwając moją zmianę nastroju.
- Przecież zaraz przyjdzie twoja matka - jęknęłam, szukając na oślep mojej bielizny i sukienki.- Jak ja jej spojrzę w oczy...!
Piotr roześmiał się i przyciągnął mnie do siebie, a ja poczułam, jak jego penis ponownie zaczyna pulsować pod wpływem kontaktu z moim ciałem.
- Zawsze cię pragnąłem, odkąd pamiętam - powiedział po prostu. - Postanowiłem wykorzystać pierwszą nadarzającą się okazję, by cię zaciągnąć do łóżka, więc nie rób sobie wyrzutów. A mamie uszkodziłem przewód paliwowy w samochodzie, więc mamy jeszcze całe mnóśtwo czasu dla siebie...