Przywrócona namiętność
Znaliśmy się z Piotrem od 10 lat. Od 5 lat byliśmy parą. Nagle poczułam, że w naszym związku coś wygasło...
Budziłam się, patrzyłam na niego - i nie czułam tego podniecenia co wcześniej. Mimo, że dalej go kochałam, to miałam wrażenie, że coraz mniej nam na sobie zależy.
Seks. Hmm... jaki seks. Tego już od dawna nie było.... Nasze pożycie polegało na kilku mechanicznych ruchach powtarzanych raz w tygodniu. Nie było już tej namiętności i dzikości w jego spojrzeniu i dotyku. Współżycie niby trwało nadal, ale straciło sporo na swej atrakcyjności. Przeminęły te czasy, gdy Piotr zaraz po powrocie do domu zrywał ze mnie sukienkę. Gdy ukradkiem wsuwał mi dłoń pod spódnicę, a ja ściskałam jego członek w taksówce. Już nie kochaliśmy się zaraz po powrocie z zakupów pośród pakunków i toreb.
Fot. sxc.hu/celiece
Z dnia na dzień miałam wrażenie, że oddalamy się od siebie. Strasznie tego nie chciałam, dalej mi na nim zależało. Chciałam, by wrócił ten szał naszych ciał, ten z początku naszego związku. Wtedy potrafiliśmy przez cały dzień nie wychodzić z łóżka, zapominając o całym świecie, i pożeraliśmy siebie centymetr po centymetrze...
Dawno już zapomnieliśmy o tym dreszczyku seksualnych emocji. Musiałam jakoś obudzić w nas namiętność, która towarzyszyła nam na początku. Miałam swój dziki plan, wiedziałam, że albo zadziała i będzie doskonale, albo będzie to koniec naszego związku. Bałam się strasznie, ale uznałam, że nie mam już nic do stracenia. Pomyślałam, że urodziny naszej wspólnej przyjaciółki będą idealnym miejscem do jego realizacji.
Ubrałam się w seksowną obcisłą sukienkę do kolan, z dużym dekoltem. Tak... tak... musiała być do kolan, w żadnym wypadku nie mogła być krótsza. Za to wyeksponowałam swój biust, tak by wyglądał bardzo, ale to bardzo uwodzicielsko.
Siedząc przy stole, po kolacji u znajomych dyskretnie szepnęłam do Piotra:
- Kochanie nie mam na sobie majteczek.
- Nie wierzę – powiedział Piotr.
Skorzystał z okazji, jaką dawał wyjątkowo długi lniany obrus i włożył dyskretnie rękę pod moją sukienkę. Wiedziałam, że sprawdza, czy mówię prawdę...
Mówiłam. Zobaczyłam błysk w jego oczach. Ten, którego od dawna już nie było w naszym związku. Zaczął mi pocierać łechtaczkę, po czym wsunął we mnie palce, dwa albo trzy. Trudno było mi się opanować, a moja pochwa robiła się wilgotna... Musiałam odejść od stołu, żeby nasi znajomi nie zorientowali się, co się dzieje. Odchodząc czułam jego spojrzenie na sobie. Gdy tylko spojrzałam mu w oczy zauważyłam, jak pożera mnie wzrokiem. Pomyślałam, że mój plan zadziałał, że obudziłam w nim namiętność. Był pobudzony jak nigdy, a ja - byłam szczęśliwa. No i przy tym nadal strasznie podniecona!
Impreza trwała w najlepsze, ale Piotr podszedł i powiedział:
- Musimy już wracać do domu.
- To jeszcze nie pora – odpowiedziałam, uśmiechając się przy tym zalotnie.
Wiedziałam czego chce... chciałam dokładnie tego samego. Jednak musiałam go przetrzymać, żeby jego apetyt wzrósł. By przypomniał sobie wszystko to, co utraciliśmy przez rutynę i przyzwyczajenie.
Dlatego dopiero po kilku kolejnych godzinach zabawy ze znajomymi uznałam, że możemy zamówić taksówkę i wrócić do domu - by dokończyć to, co zaczęło się przy stole. W taksówce rozpoczęła się nasza zabawa. Zupełnie nie zauważaliśmy obecności taksówkarza. Pragnęliśmy siebie jak najszybciej. Długo nie myśląc włożyłam rękę do spodni Piotra. Pieściłam jego członka, czułam jak robi się sztywny i gotowy wedrzeć się do mojej pochwy. Językiem muskałam jego ucho, szepcząc mu przy tym erotyczne słowa... Piotr doszedł w taksówce, a to oznaczało, że jak dojedziemy do domu, najpierw zajmiemy się moją łechtaczką... W tym czasie Piotr będzie miał chwile na zregenerowanie sił.
Jak tylko weszliśmy do domu usiadłam na stole i rozchyliłam nogi. Piotr nie mógł się oprzeć. Zaczął mnie lizać i całować, a na końcu zanurzył między moimi nogami całą twarz i jego sztywny język wniknął we mnie głęboko. Tak długo nim kręcił, aż już nie mogłam powstrzymać orgazmu. Po czym rozpiął pasek, ściągnął spodni, chwycił mnie mocno i wbił się we mnie... Doprowadzając mnie tego wieczoru po raz drugi do orgazmu.