Seks oralny jest boski
Nie żebym "tego" nigdy nie robiła. Jak ci zależy na facecie, a on "to" lubi, to zrobisz wszystko, czego chce, żeby go zatrzymać. Ale z własnej woli?
Szczerze mówiąc, jak już przywykłam do tego, to lizanie czy ssanie penisa nie sprawiało mi większych trudności - ale satysfakcji też nie. Ot, kolejna czynność mająca doprowadzić do orgazmu mojego faceta, niech się spuści i da mi spokój.
Ale z Kubą było inaczej. Kuba chciał, żeby wszystko, co robimy w łóżku, sprawiało przyjemność nam obojgu. Jeśli więc nie lubię ssać penisa - nie będziemy tego robić i już.
- Chcę, żebyś to zrobiła nie dlatego, że ja chcę, ale dlatego, że tobie także sprawia to przyjemność - powiedział stanowczo. - Inaczej czym to się będzie różnić od żucia kawałka mięsa? Nie życzę sobie być kawałkiem mięsa dla ciebie!
Tak więc kochaliśmy się na różne sposoby, a ja stopniowo odkrywałam, ile można czerpać przyjemności z seksu, gdy uprawiasz go z mężczyzną, który nie tylko chce osiągnąć rozkosz, ale który chce ją także dać kobiecie. Poznałam urok porannych przebudzeń, gdy jeszcze na poły śpiąc czułam, jak penis Kuby wdziera się w moją nierozbudzoną szparkę i jak powoli moje ciało budzi się ze snu i do rozkoszy. Dowiedziałam się, że kobietę - a przynajmniej mnie - można doprowadzić do orgazmu samymi pocałunkami, dowiedziałam się też, jak wrażliwa jest łechtaczka i co za cuda na niej potrafi wyczyniać język Kuby. To było cudowne!
którejś nocy podczas jednej z naszych długich, niespiesznych sesji erotycznych, Kuba ułożył się przy mnie tak, by móc dobrać się językiem do mojej szparki i dokładnie ją wylizać, co mógł robić godzinami. Zazwyczaj po prostu wtedy leżałam osłabiona od rozkoszy, którą bombardował moje ciało, ale nie te nocy. Tej nocy znudziło mi się bycie biernym odbiorcą orgazmów i zapragnęłam się czynnie włączyć w ich tworzenie.
Przesunęłam się na łóżku tak, by wygodnie leżąc móc wziąć w usta penisa Kuby. Gdy zamknęłam na nim swoje wargi, Kuba aż drgnął z zaskoczenia, ale już po sekundzie niewysłowiona błogość rozlała się na jego twarzy. A ja niespiesznie lizałam delikatną skórę jego pala rozkoszując się tym, jak rośnie i twardnieje pod wpływem moich ust.
Po długiej sesji lizanka wzięłam go do ust zanurzając go aż po nasadę. Kuba jęknął w ekstazie i zupełnie zapomniał o tym, co miał robić jego język, skupiając się na własnej rozkoszy. Ale zupełnie mi to nie przeszkadzało - po raz pierwszy lizanie i ssanie penisa mojego mężczyzny sprawiało mi prawdziwą rozkosz. Ale też po raz pierwszy spotkałam mężczyznę równie szczodrego w braniu, jak w dawaniu rozkoszy...
Gdy pal Kuby urósł tak bardzo, że nie mieścił mi się w ustach, skupiłam się na ego czubeczku, zataczając językiem kółeczka wokół główki lub swawolnie liżąc znajdujący się tam otworek, co sprawiało, że Kuba aż jęczał z rozkoszy. Trzonem penisa zajmowały się moje palce, które od czasu do czasu pieściły też jądra i podrapywały delikatnie wewnętrzną stronę ud.
Napięcie narastało, a ja czułam, że Kuba już długo nie wytrzyma. Nagle więc, zaskakując go tym kompletnie, znów wzięłam go do ust i zanurzyłam aż po nasadę, pieszcząc go wargami i językiem najszybciej, jak potrafiłam. Później wypuściłam go z ust na chwilę, by lekko possać główkę, i znów pochłonęłam go w całości.
Przy trzecim takim suwie Kuba nie wytrzymał i wytrysnął z krzykiem rozkoszy prosto w moje usta. Jego wytrysk był tak delikatny jak krople deszczu, ale było go niesamowicie dużo. Jednak połknęłam wszystko co do kropli, a wtedy Kuba nachylił się ku mnie i całował mnie długo, czule i rozkosznie. Szczerze mówiąc, dopiero wtedy zrozumiałam, że cały sekret rozkoszy krył się nie w mechanicznym wykonywaniu określonych czynności, ale dzieleniu się z partnerem braniem i dawaniem, z radością i uczuciem.