Seks w weneckim stylu
Nie lubię przebieranych imprez, bo kostiumy są najczęściej śmieszne i niewygodne. Jednak ostatnio przekonałam się, że bale maskowe mają swoje zalety...
To miał być bal w klimatach Wenecji z całym przepychem tamtejszego karnawału – nareszcie więc różowo-biała sukienka w stylu nowobogackiego Kopciuszka, jaką kiedyś dostałam od którejś z ciotek, znalazła zastosowanie. Wystarczyło dobrać do niej pasującą kolorem maseczkę, białe pończochy i barokowe pantofle dopełniały stroju. Nie założyłam bielizny – może to było przeczucie...?
Zobaczyłam go od razu po wejściu na salę. Wśród wyzłoconych, błyszczących i kolorowych gości jego ascetyczny strój w stylu hrabiego Monte Christo składający się z białej jedwabnej koszuli z żabotem i wąskich czarnych spodni natychmiast rzucał się w oczy. Jedyną ozdobą była czarna maska z piórami, mieniąca się tęczowo w świetle, spod której było widać niewiarygodnie zielone oczy.
I to właśnie te oczy przyciągnęły mnie do siebie. Bezwiednie podeszłam do niego.
- Zatańczymy? – zapytał cicho, a jego głos urzekł mnie jeszcze bardziej niż oczy. Miał cudownie głęboką, miękką i ciepłą barwę, pobrzmiewało w nim bogactwo tonów. Chciałoby się go słuchać i słuchać bez końca...
fot. sxc.hu/vicbuster
Otoczył mnie ramieniem i dałam się poprowadzić na parkiet – ale gdyby chciał, dałabym się poprowadzić na koniec świata... Kołysał mnie w ramionach, a ja poddawałam mu się dosłownie chłonąc każdy jego dotyk. Miałam wrażenie, że za każdym razem gdy mnie dotyka, przeszywa mnie prąd.
A on zaczął delikatnie głaskać moje ramię. Powoli zaczął przechodzić na plecy, wyczuwając to wyjątkowo wrażliwe miejsce między łopatkami. Czułam jego dotyk tak delikatny, że chwilami wcale nie byłam pewna, czy mnie głaszcze czy tylko mi się to wydaje, ale i tak drżałam...
Nagle obrócił mnie gwałtownie i położył gorącą rękę na moich plecach, jednocześnie przyciągając mnie z całej siły do siebie. Moje usta znalazły się dokładnie naprzeciwko jego ust, a on bez chwili wahania nachylił się do nich. Poczułam jego wargi na moich i roztopiłam się w niewiarygodnym żarze jego pocałunku.
Ten pocałunek trwał całą wieczność, aż odsunęliśmy się od siebie zdyszani, zachwyceni, szaleni z rosnącej rozkoszy. Bez słowa wziął mnie za rękę i zaprowadził na piętro do jednego z pokoi gościnnych. Tak samo bez słowa zamknął drzwi i nawet nie spoglądając w stronę łóżka po prostu posadził mnie na biurku i sięgnął pod sukienkę. Widziałam, jak jego oczy rozszerzyły się z rozkoszy, gdy zdał sobie sprawę, że nie mam bielizny – i że jestem cała mokra, drżąca, pulsująca z rozkoszy...
Najpierw bardzo dokładnie sprawdzał, czy jestem już gotowa na seks. Błądził palcami po wargach sromowych, delikatnie pieścił łechtaczkę, głaskał moje uda... Rozszerzyłam je w niemym zaproszeniu, podciągając jednocześnie sukienkę, by mógł wszystko także dokładnie obejrzeć – i sięgnęłam do jego spodni. I zupełnie jakby mój dotyk był katalizatorem: z chwilą, gdy tylko go dotknęłam, skończyła się cała delikatność. On gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, rozpiął spodnie i wszedł we mnie tak gwałtownie, że aż krzyknęłam. Poczułam jego dłonie na moich pośladkach, jego palce zaciskały się na nich spazmatycznie, a on uderzał, i uderzał, i uderzał, a ja czułam rozkosz rozlewającą się po całym ciele... Ogarnęła mnie gorączka, drżącymi ustami chciwie przywarłam do jego szyi, żeby nie krzyczeć z nadmiaru rozkoszy.
A wtedy on zwolnił nagle, a jego ręce zaczęły w niewiarygodny sposób pieścić moje piersi. Wpił się w moje usta, potem zsunął się niżej i zaczął ssać moje sutki. Oszalałam z rozkoszy. Rozwarłam uda jeszcze szerzej, przyciągając go do siebie z całej siły, wpiłam mu palce w plecy, nie mogąc już opanować krzyku rozkoszy. Dochodziłam. A wtedy on widząc to przyspieszył po kilku uderzeniach, które czułam aż gdzieś w gardle, wytrysnął we mnie.
Zdyszani, jeszcze przez chwilę obejmowaliśmy się kurczowo dając sobie ochłonąć po przeżytej rozkoszy. A później, jak gdyby nigdy nic, wróciliśmy z powrotem na salę, by zatańczyć.