Seks z... komputera
Siedzisz sobie wygodnie sama przed monitorem komputera, ubrana jedynie w hełm - i dostajesz orgazmu za orgazmem...
Naukowcy opracowali już odpowiedni zestaw umożliwiający taki seks: zawiera on hełm cybernetyczny zapewniający złudzenie przestrzeni i rękawice, które umożliwiają przekazywanie impulsów pieszczot piersi lub pośladków. Do tego dochodzi odpowiedni model wibratora z zestawem do masowania, by użytkownik lub użytkowniczka tego cuda mogła odczuwać dokładnie to samo, co w łóżku, na biurku, stole kuchennym, czy gdzie tam wolicie.
fot. sxc.hu/cleavage
Można się bawić w ten sposób w pojedynkę korzystając ze specjalnego programu - można także parami i większymi grupami, jak kto woli. Wystarczy tylko założyć hełm i resztę wyposażenia, żeby zanurzyć się w świecie zmysłowych doznań cyberseksu.
Wydaje wam się, że to wszystko to w najlepszym razie tylko fantastyka naukowa a w najgorszym - erotyczna perwersja? Otóż nie. Już teraz w niektórych co lepiej wyposażonych amerykańskich sanatoriach rehabilitacyjnych stosowane są aparaty o nazwie coitron, będące tak naprawdę jednym z typów takiego elektronicznego kochanka. Korzystanie z niego daje wrażenie kontaktu seksualnego z drugim człowiekiem dzięki… elektrycznej stymulacji narządów płciowych. Impulsy są wprowadzane do narządów płciowych przez skórę, w dodatku można je zaprogramować na różne stopnie intensywności stymulacji i różne rodzaje doznań w zależności od upodobań.
Amerykanie stosują tę zabawę jako działanie wspomagające rehabilitację po urazach czy wypadkach, bo uważają, że przywrócenie sprawności rękom czy nogom po wypadku nie wystarczy. Ich zdaniem zapewnienie pacjentowi doznań erotycznych jest istotnym czynnikiem umożliwiającym mu szybszy i bardziej efektywny powrót do zdrowia. I to naprawdę działa...
Seks z komputerem ma tylko dwie wady: jedną jest łatwość seksu. Nie trzeba się starać, żeby komputer zaciągnąć do łóżka, nie trzeba zapewniać mu odpowiednich pieszczot w zamian za własne, można się w każdej chwili wyłączyć z zabawy i nie mieć poczucia winy, a w dodatku maszyna zawsze zapewni nam taki orgazm, na jaki w normalnej rzeczywistości trzeba długo pracować, a i to nie zawsze się udaje...To wszystko może poważnie utrudnić prawdziwy seks w prawdziwym życiu.
Drugą wadą jest cena. Podstawowy model takiego cointronu kosztuje obecnie około 10 tysięcy dolarów. Wygląda więc na to, że mimo marzeń o komputerowym seksie jeszcze przez jakiś czas będziemy skazali na seks tradycyjny - no, może z niewielkim wspomaganiem filmów porno…