Sex shop? Też musi być na topie!
Nie masz kuleczek gejszy i wibratora „Dziki królik” w torebce? Nie jesteś na topie!
Okazuje się, że najbardziej na topie i nawet zgodne z ogólnoeuropejskimi tendencjami jest takie bardziej kobiece podejście do seksu. A wszystko dlatego, że to właśnie kobiety zaczęły szturmować sex shopy – od momentu, kiedy to ich właściciel poszli po rozum do głowy i wzbogacili swoją ofertę o typowo damskie zabawki.
- Kobiety mają inne, bardziej subtelne podejście do erotycznych zabawek – wyjaśnia właścicielka jednego z poznańskich sex shopów. – A jeszcze do niedawna nikt tego nie brał pod uwagę, wystarczy przypomnieć sobie ofertę sprzed kilku lat: toporne wibratory w ohydnym różowym kolorze i kiczowata nylonowa bielizna... Która kobieta by to kupiła? Na szczęście teraz producenci poszli po rozum do głowy i panie mają w czym wybierać.
Fot. M. Kabelis
Teraz wibratory nie są już tak paskudnie różowe, chociaż jak kto lubi, to i różowy kupi bez problemu, ale w znacznie bardziej efektownym odcieniu. Zmieniło się także tworzywo, z jakiego się je robi – jest teraz miękkie i przypomina w dotyku skórę, w dodatku jest tak wytrzymałe, że można było wprowadzić na rynek wibratory z funkcją wave. Różnią się one tym od tradycyjnych wibratorów, że nie wibrują, tylko ich ścianki falują, a fale stopniowo się przesuwają od góry do dołu. To jest właśnie „dziki królik”, a można sobie także kupić jego wersję z dodatkowymi wypustkami. Pamiętacie „Seks w wielkim mieście”? To właśnie udoskonalona wersja z tamtego serialu, która robi furorę na świecie…
Myśleniu o kobietach, a raczej może o ich budowie anatomicznej zawdzięczamy kolejne pożyteczne urządzenie: wibrator połączony z urządzeniem do stymulacji punktu G, którego nie trzeba przytrzymywać dłonią. A właśnie konieczność trzymania wibratora jest kłopotliwa dla wielu kobiet i znacząco ogranicza ich doznania.
Są także wibratory, które można zaprogramować tak, by pulsowały zgodnie z rytmem ulubionej piosenki, podłączając go na przykład do mp3, albo takie, które po odpowiednim wyprofilowaniu przez właścicielkę do złudzenia będą przypominać ten jeden, ulubiony organ, którego właściciel jest akurat chwilowo nieobecny...
Można też zaszaleć i kupić sobie stringi, które tym różnią się od zwykłej bielizny, że mają z przodu kieszonkę, w której znajduje się gumowa końcówka. Po włączeniu - działa na pilota - końcówka zaczyna wibrować pobudzając łechtaczkę i wejście do pochwy. Podobnie działa niewielki plastikowy przyrząd zwany pieszczotliwie „Motylkiem”, a zakładany na wzgórek łonowy. Trzyma się dzięki specjalnym paskom na biodrach.
Hitem jest wodoodporny wibrator specjalnie do łazienki, wyglądający jak jedna z gumowych zabawek do kąpieli, na przykład… kaczuszka. A w gościnnej sypialni koniecznie powinny być przynajmniej chińskie kulki - kuleczki wielkości kauczukowych piłeczek wykonane z plastiku albo z gumy, które wkłada się do pochwy. Przy poruszaniu się kulki obijają się o siebie i ścianki pochwy, dając bardzo przyjemne doznania. Mogą to być także kuleczki gejszy – różnią się od chińskich tym, że mają wbudowany wibrator, więc i bez poruszania się zapewniają owe przyjemne drgania.
A tym bardziej wyrafinowanym polecamy zajrzenie do sex shopowej szafy. Można tam znaleźć mnóstwo pożytecznych strojów do erotycznych przebieranek: od stroju seksownej pokojówki po zapinane na rzepy spodnie erotycznego tancerza. Ale to już zupełnie inna historia...