Sylwestrowy seks w szampańskim stylu
Dobry szampan, duża, dyskretnie osłaniająca choinka i facet, który równie dobrze tańczy jak uprawia seks – czy trzeba czegoś więcej do udanego sylwestra...?
Beata, pani doktor tuż po trzydziestce, poznała Pawła podczas jednego z tych sylwestrów z grupą znajomych, na które ludzie wybierają się trochę z przypadku, a trochę z braku pomysłu . Jak singiel od kilku miesięcy uznała, że ten rodzaj imprezy będzie akurat. Weszła do sylwestrowej sali – i od razu zobaczyła Pawła: blondyn około trzydziestki, niesamowicie przystojny, świetnie ubrany. „Na pewno jest z którąś z tych dwudziestoletnich laleczek” – oceniła Beata. – „Nie mam szans”. Ale już po jakiejś godzinie okazało się, że nie był z żadną z tych laleczek i że najwyraźniej też ją zauważył, bo już po chwili poprosił ją do tańca.
Był zupełnie niesamowity na parkiecie, przynajmniej tak to czuła Beata. Zamierała, gdy ją obracał czy przytulał. Gdy czuła wokół siebie jego ramiona, ogarniała ją ta rozkoszna bezradność, która jest wstępem do najlepszego seksu.
Beata zawsze uważała, że mężczyzna, który dobrze tańczy, jest też dobrym kochankiem i jak dotąd jej przeczucie jej nie omyliło. Postanowiła sprawdzić, czy i tym razem ma rację – ale on ją uprzedził. Przez cały wieczór dosłownie nie wypuszczał jej z ramion i parkietu, a o północy przyniósł kieliszek szampana i składając życzenia pocałował tak, że nogi się pod nią ugięły. Kiedy więc pociągnął ją w zaciszny kąt za choinkę nawet jej do głowy nie przyszło, żeby się opierać...
fot. M. Kabelis
Z jednej strony Beata miała gęste gałęzie choinki, z drugiej – szerokie ramiona Pawła. Nie miała szans, by uciec, zresztą w ogóle tego nie chciała. Już pierwszy pocałunek przekonał ją, że ten mężczyzna ma w sobie dokładnie taki erotyczny potencjał, jaki lubi.
Paweł delikatnie oparł ją o ścianę i zaczął wodzić palcem po jej szyi. Wylał na nią kilka kropli szampana i zaczął go delikatnie spijać, resztki wilgoci zlizując językiem. Od tego dotyku Beata zadrżała, a gdy jego palce zaczęły schodzić coraz niżej, zaczęła się wić pod jego dotykiem i nie była w stanie powstrzymać jęku.
Natychmiast uciszył jęk sięgając ustami do jej ust. Po chwili przerwał, wziął w usta łyk szampana i ponownie przywarł do jej ust, dzieląc się z nią szczypiącym chłodem wina, słodyczą, miękkością i gorącem ust... Później delikatnie wsunął rękę za sukienkę pieszcząc jej piersi. Beata wygięła się w łuk, przywierając biodrami do jego ud i wyczuwając między nimi budzącą się i rozkosznie rosnącą męskość.
Jej sukienka podsunęła się w górę, ukazując zakończenie koronkowych pończoch. Paweł natychmiast wsunął rękę między pod jej koronkowe figi pieszcząc rosnącą i coraz wrażliwszą łechtaczkę...
Beata delikatnie rozpięła mu rozporek i wyjęła na zewnątrz jego penisa, który już ledwo-ledwo mieścił się w spodniach. Paweł natychmiast jednym pchnięciem wdarł się w nią, przyszpilając do ściany tak, że straciła dech w piersiach. Jego uderzenia stawały coraz szybsze i szybsze, podniósł jej nogę i założył sobie na biodro, przyciskając ją jeszcze bardziej. Jego dłonie pieściły jej pośladki, odnajdując w nich niesamowity erotyczny potencjał, jakiego Beata nawet nie podejrzewała... Wysunęła się do przodu jeszcze bardziej, by wszedł w nią jeszcze głębiej i głębiej... Zderzali się z całej siły, ostro, rozkosznie, do bólu, zatracali w sobie, kompletnie tracąc kontakt z rzeczywistością...
Nagle Paweł przyspieszył, wchodząc coraz mocniej i mocniej... Beata przywarła do niego jeszcze mocniej, a jej mięśnie zacisnęły się na jego penisie z zadziwiającą, rozkoszną mocą. Doszli równocześnie i to on nie mógł powstrzymać krzyku, który wydarł mu się z ust. Ale tym razem to ona spiła mu ten krzyk z ust.
- Szczęśliwego nowego roku – zaśmiała się zdyszana, obciągając sukienkę.