Szparagi, sos i...
Leżałam naga na środku ogromnego łóżka, a on siedział w nogach i tylko patrzył. Ale patrzył tak, że poczułam zbliżający się orgazm od samego jego wzroku...
Ten wieczór zaplanowałam bardzo starannie. Spotykaliśmy się z Pawłem od kilku tygodni, ale każde spotkanie kończyło się grzecznym dobranoc i oboje zasypialiśmy każde w swoim domu i w swoim łóżku. Miałam tego dość. Paweł podobał mi się i naprawdę chciałam z nim być, a nie tylko chodzić do kina czy na kawę jak z każdym kumplem. Pytanie tylko, czy on też tego chciał - i to właśnie postanowiłam sprawdzić.
Oboje uwielbialiśmy szparagi, a czerwiec to najlepszy na nie sezon - zaprosiłam więc Pawła do siebie na szparagową ucztę.
- Będą szparagi w sosie beszamelowym, zapiekane z szynką i sałatka szparagowa - wyliczałam mu przez telefon.
- Mniam! Przygotuj się na wizytę prawdziwego pożeracza, nie zjem obiadu - rozmarzył się Paweł. - O której mam być?
Stawił się jak zwykle punktualnie i jak zwykle zadbał o odpowiednie wino do szparagów - to była jedna z cech, za które go uwielbiałam. Gdy wszedł, nałożyłam mu od razu szparagi z beszamelem i nie dałam sztućców.
- Mam to jeść palcami? - zainteresował się, przyglądając mi się z wyraźnym zainteresowaniem. Cóż, wyglądałam nieco inaczej niż na normalnej kawie: byłam w sukience i to takiej z naprawdę okazałym dekoltem. Wiedziałam, że bardzo mi w niej do twarzy. Paweł, sądząc z wyrazu twarzy, też był tego zdania.
- Oczywiście - powiedziałam ze spokojem. Usiadłam naprzeciwko niego i nachyliłam się nad stołem. Zauważyłam, że jego zainteresowanie zawartością talerza stało się jakby mniejsze. Wzięłam w rękę ociekającego gęstym, białym sosem szparaga i włożyłam do ust. Jedząc chwyciłam następnego i podałam Pawłowi. Grzecznie otworzył usta i zlizał sos z moich palców w sposób, od którego zadrżałam. Teraz on mnie poczęstował szparagiem i to ja zlizałam sos...
Robiłam to naprawdę długo i powoli, a Paweł po tym szybko sięgnął po wino i jednym haustem opróżnił pół kieliszka. Aha, działa. Podałam mu następnego szparaga, i następnego, aż na talerzu została tylko resztka sosu. Włożyłam do niego palce i oblizałam go powoli patrząc na Pawła. Nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Nabrałam następną porcję.
- Chcesz też? - szepnęłam, nachylając się nad nim.
Nie odpowiedział. Patrząc mi prosto w oczy zlizał resztkę sosu i dopiero wtedy odpowiedział.
- Nie. Chcę ciebie.
I natychmiast przyciągnął mnie do siebie całując tak, że zatraciłam się w rozkoszy od pierwszego dotknięcia jego ust. Smakował winem, szparagami, miłością, miał tak cudownie zuchwałe, ale jednocześnie miękkie, rozkosznie ruchliwe wargi, cudowny język... Dosłownie roztopiłam się w nim, chłonęłam go, smakowałam - i chciałam jeszcze.
Zaczęłam rozpinać mu powoli guziki koszuli, ale on nie bawił się w subtelności: po prostu zdarł ze mnie sukienkę i bieliznę, by nagą rzucić na łóżko. Leżałam naga na środku ogromnego łóżka, a on siedział w nogach i tylko patrzył. Ale patrzył tak, że poczułam zbliżający się orgazm od samego jego wzroku... Płonęłam, spalałam się od środka od tego niesamowitego spojrzenia jego oczu...!
Moa ręka odruchowo wyciągnęła się do tego miejsca, którego pieszczota mogła przynajmniej w pewnym stopniu ugasić mój ogień. Palce wprawnie rozchyliły wargi sromowe, a Paweł zobaczył, co za skarby kryją się w środku. Gdy zobaczył moją cudownie różową, napęczniałą i drżącą w oczekującej rozkoszy łechtaczkę, nie wytrzymał i zanurzył swoje palce w moim kielichu rozkoszy. Jęknęłam z rozkoszy, a dla niego to było jak zaproszenie. Jego palce zagłębiały się coraz bardziej i bardziej, a ja wiłam się pod tym elektryzującym dotykiem.
Ale jego palce bardzo szybko przestały mi wystarczać. Wyciągnęłam swoją rękę w kierunku jego spodni i jednym ruchem rozpięłam rozporek, by zdjąć z niego i spodnie, i bieliznę. Jego penis był ogromny i sterczał w pełnej gotowości, twardy, sprężysty i cudowny. Paweł zadrżał, gdy go pogładziłam, i dosłownie rzucił się na mnie. Poczułam, jak wdziera się we mnie z całej siły, poczułam to najcudowniejsze w świecie pierwsze uderzenie i już od tego jednego prawie szczytowałam.
Ale Paweł nie pozwolił mi dojść tak szybko. Obserwował mnie uważnie i natychmiast wycofywał się przerywając uderzenie, gdy wydawało mu się, że już, już dochodzę. Krzyczałam na niego, błagałam, ale ten łajdak za nic nie chciał mi dać tego orgazmu.
- Chcę, żebyś szczytowała razem ze mną - szepnął mi do ucha najbardziej zmysłowym szeptem, jaki w życiu słyszałam. - Chcę, żeby to było jak trzęsienie ziemi, żebyś czuła to całą sobą, pod czubka głowy po czubki palców, żebyś krzyczała z nieopanowanej rozkoszy... To co, będziesz dla mnie szczytować?
I to pytanie jak gdyby wyzwoliło we mnie ten orgazm - szalony, ogromny, wszechogarniający, który zagarnął mnie całą i który mogłam wyrazić tylko krzykiem... To rzeczywiście było jak trzęsienie ziemi!
Wykończona opadłam na Pawła nie mogąc wypowiedzieć ani słowa. Paweł patrzał na mnie z nutką rozbawienia w oczach.
- Widzisz, do czego doprowadzasz robiąc szparagi z beszamelem? - zaśmiał się.
Ułożyłam się wygodnie w załamaniu jego ramienia.
- Nastaw się na to, że teraz będę je robiła codziennie...