Taras z widokiem na morze
Usta Adama przesunęły się na jej szyję budząc do życia wszystkie punkty rozkoszy w jej ciele...
Nareszcie morze! Hanna stanęła w drzwiach balkonowych i podziwiała niesamowity widok na Atlantyk rozpościerający się z okien hotelu.
- No i jak ci się podoba na Kanarach? - dobiegł ją od drzwi głos Adama, jednego z członków jej wycieczki, z którym zdążyła się zaprzyjaźnić podczas lotu z Warszawy.
- Cudownie! - powiedziała z przekonaniem i odwróciła się do mężczyzny. - A ty co, nie rozpakowujesz się?
Adam zaśmiał się.
- Nie teraz! Przebrałem się tylko i idę poznawać okolicę. Idziesz ze mną?
Hanna nie wahała się ani chwili.
- Jeśli zamierzasz pływać i zjeść homara na plaży, to mnie masz - powiedziała wesoło. - Wszystko sprzedam za kąpiel w ciepłym morzu! Poczekaj chwilę, włożę kostium...
Plaża była dokładnie taka, jak ją Hanna widziała w snach, homary na tarasie z widokiem na morze niewiarygodnie pyszne, wino doskonałe, a Adam był idealnym towarzyszem na taką wyprawę. Była cudownie wyluzowana i przyjemnie zmęczona, gdy wracali do hotelu.
Rozstali się pod jej drzwiami, a właściwie mieli się rozstać, ale Adam ze zręcznością prestidigitatora wyciągnął zza pleców butelkę wina. Tego, które tak im smakowało w restauracji.
- To co, jeden kieliszek przed snem? - zaproponował, patrząc jej błagalnie w oczy. Hanna zaśmiała się i wyraziła zgodę.
Ale gdy weszli do jego pokoju, natychmiast zapomniała o winie. Z panoramicznych okien rozciągał się najpiękniejszy widok na morze i skały, jaki w życiu widziała. Znacznie piękniejszy niż z jakiegokolwiek innego pokoju. Oczarowana wyszła na taras, by podziwiać otoczenie.
- To jest niewiarygodnie cudowne - powiedziała do Adama, który wyszedł za nią, by podać jej kieliszek wina.
- Taaa, właśnie na to podrywam dziewczyny - zaśmiał się szelmowsko. - Wypijmy więc za wakacje i piękne widoki z okien.
Wypili wino, które w blasku zachodzącego słońca wyglądało i smakowało jak skoncentrowane i zamknięte w butelce lato i patrzyli w milczeniu na wspaniały spektakl rozgrywający się przed nimi. Gdy ostatnie promienie słońca znikły za horyzontem, Hanna westchnęła.
- To było cudowne - powiedziała. - Szkoda, że już się skończyło.
- Ale jeszcze nie idziesz? - zaniepokoił się Adam. - Zobacz, ile wina zostało. Nie mogę wypić wszystkiego sam, zostanę alkoholikiem...
Hanna zaśmiała się.
- Już i tak mam niezłą śrubę - powiedziała. - Chyba mi wystarczy. Dokończę tylko ten kieliszek i spadam.
Dopiła wino jednym haustem i stanęła w drzwiach tarasu dokładnie w tej samej chwili, co Adam, który zamierzał dolać jej wina, potknęła się o próg i wpadła na niego. A on objął ją naturalnym gestem, jakby to robili od zawsze, i delikatnie pocałował w jej kompletnie zaskoczone i nieprzygotowane usta.
- Jesteś cudowna - powiedział cicho, przerywając, by spojrzeć w jej rozszerzone i zaskoczone oczy. - Wiedziałem to od chwili, gdy wsiadłaś do samolotu.
Hanna nabrała tchu, by lodowatym tonem zakomunikować Adamowi, że ma przestać, ale dokładnie w tej samej chwili usta Adama przesunęły się na jej szyję, budząc do życia wszystkie punkty rozkoszy w jej ciele. Hannie udało się tylko wydobyć z siebie długie westchnienie, a jej chęć oporu znikła, jakby jej nigdy nie było. Jej ciało już nastawiło się na rozkosz, choć ona sama - przynajmniej teoretycznie - wcale nie wyrażała na to zgody. Stała kurczowo trzymając się balustrady tarasu i pozwalając, by ręce usta Adama zdobywały po kolei kolejne przyczółki jej ciała.
Jego usta pieściły teraz jej kark od czasu do czasu szepcąc czułe słówka do jej uszu, a ręce zdobywały piersi, pieszcząc wyraźnie już sterczące sutki, zataczając koła wokół każdego z nich, jakby chciały się na pamięć nauczyć ich kształtów. Hanna wbrew sobie poczuła, że jej biodra dostrajają się do harmonii ruchów Adama i zaczynają falować w tym samym zmysłowym rytmie, ocierając się o jego penisa, który był już bardzo dobrze wyczuwalny przez cienkie kąpielówki. Czuła, jak każdy ruch jej pośladków sprawia, że rośnie, twardnieje i robi się coraz bardziej natarczywy. Zapragnęła, żeby w nią wszedł teraz, zaraz, natychmiast...
Adam łagodnie sięgnął do supła pareo, w które była zawinięta, i rozwiązał je. Jego dłonie zaczęły pieścić jej biodra. Teraz od seksu dzieliły ich tylko dwie warstwy bardzo cienkiej tkaniny - a właściwie już tylko jednej, bo dłonie Adama zręcznie zsunęły jej majteczki w dół, by zanurzyć palce w wilgotnej już mocno pochwie. Oboje jęknęli z rozkoszy, gdy jego palec odnalazł jej łechtaczkę i zaczął ją pieścić okrężnymi, powolnymi ruchami.
Hanna powoli traciła zmysły z podniecenia, jej głowa bezwładnie opadła na ramię Adama, a biodra przylgnęły chciwie do jego penisa. Jej ręce szybkim ruchem zsunęły kąpielówki mężczyzny odsłaniając imponującą erekcję, a jej biodra tańczyły w coraz bardziej szalonym rytmie. Adam coraz mocniej i szybciej pieścił jej piersi, a każdy jego pocałunek w kark palił ją jak ogień. Już nie była w stanie się opierać - z jękiem odwróciła głowę, by mógł ją pocałować w usta.
Ale Adam nie chciał już pocałunków. Jego ręce schwyciły ją za biodra i przyciągnęły z całej siły do niego. Hanna poczuła, jak jego penis wbija się w nią mocno, ostro, brutalnie doprowadzając ją do szalonej rozkoszy. Jęknęła i wysunęła biodra jeszcze bardziej, co sprawiło, że zanurzył się w niej do samego końca. Hanna czuła jak jego jądra uderzają w jej wargi sromowe, co sprawiało jej dodatkową rozkosz, tak samo jak szorstkie włosy łonowe jej kochanka, które ocierały się o stojącą dęba i niesamowicie wrażliwą łechtaczkę. Prawie bezwiednie wsunęła lewą rękę między uda, by dodatkowo się pieścić, i zauważyła, że Adama już ten sam fakt doprowadził na skraj orgazmu.
Czuła go, jak cudownie buszował w jej wnętrzu wywołując eksplozje przyjemności, docierając do najgłębszych zakamarków jej pochwy i pragnęła, by to się nigdy nie skończyło. Ale Adam przyspieszył. Hanna czuła narastający w nim orgazm, czuła także zbliżający się swój, a coraz szybsze i coraz mocniejsze uderzenia penisa przyspieszyły go jeszcze. Hanna zaczęła tracić nad sobą kontrolę, zaczęła krzyczeć i krzyczała tak długo, dopóki Adam nie zawtórował jej krzykiem i oboje rozpłynęli się w ekstazie.
Zdyszani opierali się o balustradę jeszcze dłuższą chwilę, zanim penis Adama sam z siebie nie wysunął się z jej bardzo mokrej szparki.Wtedy z westchnieniem opadli na jeszcze gorące płyty tarasu. Ręka Hanny leniwie pieściła penisa Adama, ręce Adama błądziły po jej łechtaczce i piersiach, a usta znów chciwie szukały ust. Nagle mężczyzna osunął się w dół i na miejscu palców Hanna poczuła niewiarygodnie długi i sprężysty język swojego kochanka, który ponownie zbudził jej ciało do rozkoszy. Jęknęła i uniosła biodra, by mógł wejść w nią jak najgłębiej i jak najmocniej, a on pieścił ją z siłą, jakiej nie spodziewała się po tak delikatnym organie jak język. Adam przyspieszył i Hanna ponownie szczytowała, mając wrażenie, że całe jej ciało przeszywa prąd elektryczny doprowadzający każdą komórkę do rozkoszy.
Adam przytulił ją zdyszaną i zmęczoną do siebie i czule pocałował.
- Wakacje, wino i ty. Boże, co za szczęściarz ze mnie!