Trójkątny orgazm
Zaczęło się przez przypadek: w piątkowy wieczór siedziałam w barze z przyjaciółkami, gdy pojawili się oni obaj. Od razu wiedziałam, że chcę ich obu - i to naraz - zaciągnąć do łóżka...
Tomek i Jarek okazali się kolegami z pracy jednej z moich przyjaciółek, więc oczywiście natychmiast się do nas dosiedli. Jakoś tak się stało, że siedliśmy we trójkę na dość wąskiej kanapce: ja pośrodku, oni obaj po bokach. Czułam, bardzo dokładnie czułam, ich umięśnione uda obok moich własnych...
Rozmowa stawała się coraz bardziej erotyczna, pełna podtekstów i seksualnych aluzji, a ja powoli traciłam panowanie nad sobą, i to mimo tego, że żaden z nich mnie nawet nie dotknął. Nie był to też wpływ alkoholu, bo wypiłam raptem jedno piwo. Po prostu chciałam ich obu, i to tak bardzo, że bolała mnie już cipka.
Około jedenastej wieczorem Tomek dyskretnie spojrzał na zegarek.
- Musimy już niestety się zbierać - powiedział przepraszająco. - Może którąś z was podwieźć do domu w podzięce za miły wieczór?
Na szczęście moje przyjaciółki nie zamierzały jeszcze kończyć zabawy i jedyną chętną do odwiezienia byłam ja. Teraz jeszcze pozostała kwestia, jak ich zaciągnąć do mojego domu - i do mojego łóżka...
Ale zaledwie wsiedliśmy do samochodu okazało się, że obaj chłopcy myślą dokładnie o tym samym. Usiadłam z przodu i Tomek, który prowadził, natychmiast wsunął mi rękę pod spódnicę szukając łechtaczki. Jarek siedzący z tyłu zaczął pieścić moje piersi i rozpinać guziki bluzki...
- Poczekajcie, aż dojedziemy - szeptałam półprzytomna, wijąc się już na siedzeniu.
Ale oni nie słuchali. Efekt był taki, że zanim dojechaliśmy pod mój dom zdążyłam już dwa razy szczytować: raz od boskiej palcóweczki Tomka, a drugi raz od pieszczot sutków zafundowanych mi przez Jarka. Robił to mistrzowsko przez koronkę stanika!
Gdy dojechaliśmy na miejsce, ledwo dałam radę wysiąść i dojść do drzwi. Nie zdążyłam ich jeszcze dobrze zamknąć za moimi gośćmi, gdy Tomek przyciągnął mnie do siebie i dosłownie zdarł ze mnie ubranie.
- Zostaniesz wypieprzona jak nigdy w życiu - powiedział z dzikim błyskiem w oczach.
- Mam nadzieję, panowie - odparowałam.
I zaczęła się najdziksza jazda w moim życiu: obaj chłopcy rozebrali się, uwalniając swoje sterczące i mocno nabrzmiałe instrumenty, a ja natychmiast wzięłam je w ręce i zaczęłam masować, przenosząc się chciwymi ustami z jednego na drugi. Koordynacja pieszczot językiem z suwami obu rąk nie była zbyt łatwa, ale gdy już wpadłam w rytm, nic mnie nie mogło powstrzymać. Marzyłam tylko o tym, by spuścili mi się w usta i żebym mogła połknąć wszystko, dom ostatniej kropelki...
Po chwili zorientowałam się że Tomek już dochodzi i natychmiast pochłonęłam go żarłocznie aż po nasadę. Krzyknął tylko i wypuścił ogromny ładunek prosto w moje usta. Ledwo zdążyłam przełknąć, gdy zaczął szczytować Jarek - na szczęście zdążyłam wziąć go w usta, zanim doszedł.
Ale chłopcy nie mieli dość. Cztery ręce przewróciły mnie na sofę rozkładając nogi na cztery strony świata, a ja poczułam dwa żarłoczne języki krążące wokół mojej łechtaczki i cztery dłonie pieszczące zachłannie moje piersi. Oszalałam! Świat ograniczył mi się tylko do nieprzerwanych spazmów rozkoszy płynących na zmianę z łechtaczki i z pieszczonych sutków. Teraz byłam już gotowa zrobić wszystko, byleby tylko we mnie weszli i błagałam o to, żeby mnie wypieprzyli najmocniej i najgruntowniej jak potrafią...
- Według życzenia - zaśmiał się Tomek i zanim się zorientowałam, postawił mnie na nogi i przechylił mnie przez oparcie sofy wchodząc we mnie od tyłu. Czułam, jak jego twardy jak kamień korzeń drażni moją ogromną i niesamowicie wrażliwą łechtaczkę, a potem wbija się z całej siły głębiej, aż zakrzyczałam z rozkoszy. Tomek zaczął mnie przewiercać powoli, ale mocno, coraz szybciej - a wtedy z przodu podszedł do mnie Jarek i znów wcisnął mi swego ptaka do ust. Zaczęłam go ssać dokładnie w tym samym rytmie, w jakim pieprzył mnie Tomek i niesamowicie mnie to podniecało.
Ale podniecało nie tylko mnie - już po kilku minutach Tomek zaczął wchodzić we mnie z siłą młota pneumatycznego i coraz szybciej, a ja czułam orgazm pulsujący już w całym moim ciele. Nagle jeszcze przyspieszył i cudownym, ostatnim pchnięciem wytrysnął we mnie. Dosłownie po minucie wprost w moje usta wytrysnął Jarek i wszyscy troje oszołomieni, zmęczeni i cudownie zaspokojeni osunęliśmy się na sofę. Oczywiście tylko po to, żeby odzyskać siły przed następnym razem. I następnym, i jeszcze następnym...